wtorek, 4 czerwca 2013

Acid Drinkers - La Part Du Diable (2012)




Będzie krótko - zawód, rozczarowanie, powrót do przekonania, że legenda nigdy na taki status nie zasługiwała, bo jeśli przyznawać go za albumy przełomowe, idealne to tylko Verses of Steel dawałaby im taką wartość. Niestety po krążku który przekonał mnie do nich tak do końca przyszedł rzemieślniczy wypiek z jedynie robiącą wrażenie grą Ślimaka. Aranżacyjnie bez blasku pomimo różnorakich prób, zagęszczonych struktur, dość ciekawych pojedynczych zakrętasów czy melodyjnych motywów, którym daleko o lata świetlne do tego co wysmażyli na poprzednim wydawnictwie. Być może ktoś kto zna się na ich twórczości lepiej niż ja zjedzie moje wypociny ale z przykrością stwierdzam, że Olass był ich wybawieniem bez niego są jedynie tym czym byli do Verses - przeciętnym zespołem wbitym w buty kultu. I jak tu się dziwić, że poza Polski grajdołek nigdy nie wypłynęli. R.I.P. Olass! R.I.P. Acid Drinkers!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj