czwartek, 19 listopada 2015

Crimson Peak / Wzgórze krwi (2015) - Guillermo del Toro




Po wspaniałym Labiryncie Fauna z miejsca Guillermo del Toro do elity reżyserskiej w moim subiektywnym rankingu awansował. Niestety wszystko co po nim nagrać mu się zdarzyło jedynie wizualnie mogło zachwycić, bo treść w żadnym stopniu wysokiego poziomu nie osiągała. Pogodziłem się już, że bardzo długo przyjdzie mi czekać na chwilę kiedy przy produkcji sygnowanej jego nazwiskiem najwyższą notę postawię. Kiedy na horyzoncie pojawiły sie wzmianki o Crimson Peak pomyślałem, iż to może już teraz? Dziś jednak piszę, że byłem naiwny, zadaje sobie pytanie jak bardzo życzenie twardy realizm przysłoniło. Bo Wzgórze krwi jest wizualnie przebogate, stanowi bezsprzecznie ucztę dla wzroku, szczególnie gdy na przepych i fantazyjny klimat widz łasy - kiedy taka estetyka na modłę gotycką go fascynuje. Pod tym kątem patrząc na najnowszy film del Toro widz będzie usatysfakcjonowany, bo nawiązuje on do ikony jaką Drakula Francisa Forda Coppoli - również przez wzgląd na ciekawy montaż. Obraz unika też tego co we współczesnym kinie o takim kolorycie gatunkowym mocno mnie mierzi. Szczęśliwie dystansuje się od syntetycznego charakteru, jaki wypadkową użycia w nadmiarze grafiki komputerowej, nieudolnie imitującej pełną detali obfitą scenografię. Jasne że technologia jest tutaj dominująca, tyle że zakładam iż wrażliwość estetyczna del Toro, ekipy scenografów, autora zdjęć i finezja montażysty nie pozwoliły na dominację kiczu. Filtr wzrokowy pozwolił na uzyskanie względnego wrażenia naturalności miejsca oraz postaci i w efekcie sporego malarskiego artyzmu. Nie mogę też zapomnieć o tajemnicy zbudowanej z misternie zdobionych fragmentów oraz klasycznym rozumieniu pojęcia grozy. Sugestywnym i efektownym obliczu strachu, znaczy lęk widać i nawet pomimo baśniowego charakteru go czuć, chociaż jak trafnie stwierdził Tom Hiddleston - to nie jest horror, to gotycki romans. Jednego niestety zabrakło, co podkreśla wyraźną wyższość Labiryntu Fauna nad opisywanym obrazem. To treść której w rozumieniu głębokiego wartościowego przesłania wyraźnie brak. Ona rzecz jasna jest, tylko w zdecydowanie innej formule. Czasem jednak wystarcza, że film zauroczyć widowiskowym klimatem potrafi, ja jednak z utęsknieniem czekam na prawdziwe dzieło del Toro, równe mistrzowskiej opowieści o świecie Ofelii.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj