Na autentycznych wydarzeniach (jak dowiadujemy się z czołówki) oparta ta dość nietypowa jak na Spielberga opowieść. Jak ktoś gdzieś słusznie zauważył "nieskażona jeszcze spielgieryzmami", bardzo dobra debiutancka produkcja, która siedzi głęboko w kinie drogi, ale nie stroni też od najlepszych cech dramatu psychologicznego. Najbardziej nietypowe jednak jest to, iż Goldie Hawn u progu kariery niekoniecznie wyłącznie była związana z banalnymi komedyjkami, względnie komediami o profilu mało realistycznym - lecz co nie wyklucza, że warsztatowo bardzo dobrymi. Przyszła słodziutka gwiazda podobnie jak Spielberg startowała wówczas głównie z pułapu seriali telewizyjnych, choć prawdę mówiąc w kinie już jako dziecię coś zagrała. Spielberg zaś wcześniej miał tylko na koncie telewizyjne produkcje, a ten powyższy debiut kinowy (co tu ściemniać) wypadł znakomicie i mimo że prawdziwe sukcesy komercyjne przyszły już za moment za sprawą kultowych Szczęk, to The Sugarland Express posiada w sobie nawet więcej cech za które jestem skłonny bez przymusu go szanować. Pierwsza to klimat - ten szczególny kina z początku lat siedemdziesiątych. Po drugie z wartością dodaną w postaci amerykańskiej prowincji w kinie drogi, gdzie setki radiowozów w pogoni sfrustrowanymi uciekinierami. Po trzecie, na finał (najważniejsze), wiarygodny wgląd w ówczesnej młodzieńczości bezkompromisową fantazję, która tylko tragedie mogła na nich sprowadzić. W skrócie prawdziwego życia wersja trochę light, trochę hard - mimo to zakończona jak w prawdziwych opowieściach bywa bez klasycznego happy endu. Bonnie i Clyde przede wszystkim i tacy Mickey i Mallory ciutkę. ;) To taka szybka rozkmina - tak po dziewiczym seansie TSE widzę. :)
środa, 28 lipca 2021
piątek, 23 lipca 2021
Green Carnation - A Blessing in Disguise (2003)
czwartek, 22 lipca 2021
Sentenced - Amok (1995)
wtorek, 20 lipca 2021
Amorphis - Far from the Sun (2003)
poniedziałek, 19 lipca 2021
Paradise Lost - One Second (1997)
piątek, 16 lipca 2021
Lars and the Real Girl / Miłość Larsa (2007) - Craig Gillespie
środa, 14 lipca 2021
Times of Grace - The Hymn of a Broken Man (2011)
wtorek, 13 lipca 2021
Una ventana al mar / Okno na morze (2019) - Miguel Ángel Jiménez
Wysublimowane, pozbawione zbędnych ozdobników europejskie kino. Kino stonowane emocjonalnie, odarte z teatralnej egzaltacji, czy spektakularnych zagrywek mających na celu zastosowanie skutecznego emocjonalnego szantażu. Emocje oczywiście pełnią w nim najbardziej istotną rolę, ale to ich wiarygodnie wyeksponowany puls wewnętrzny wyznacza zakres oddziaływania, więc odczytywanie ich znaczenia i wpływ na widza jest właśnie wyrafinowanie prawdziwy. Historia rozpoczyna się od dramatycznej diagnozy, dryfując niespiesznie od punktu zwrotnego do kulminacji w postaci odnalezienia zaskakującego przełomu i spełnienia w bliskości. Bowiem Okno na morze, to film możliwie owocnie uciekający od sztampy w której tragedia osobista musi potwornie dołować, a reżyser maksymalnie wyciskać z niej potencjał łzawy. Tutaj jest inaczej i mimo że reperkusje choroby odciskają swoje niezacieralne przecież piętno, to okoliczności miejsca i otaczającej je przyrody, pozwalają cieszyć się tą częścią życia, którą los jeszcze pozostawia. Choć co tu oszukiwać, nie jest łatwo, jest momentami tak jak w rzeczywistości bardzo dramatycznie. Bo fizyczne cierpienie, bo rodzina, bo w końcu niestety tuż tuż kres. Dobre emocjonalne kino uwrażliwia, czyni człowieka lepszym. Nie musi być wybitne, aby być mu za to wdzięcznym.
poniedziałek, 12 lipca 2021
La Gomera (2019) - Corneliu Porumboiu
Jak film zaczyna się kultowym numerem Iggy’ego Popa, to zrazu sympatię już na starcie sobie zjednuje. Łatwiej mu od początku na zdobycie uznania lub z drugiej strony takie zapożyczenie może nieufnie powściągliwość wywołać, że niby arogancja jakiegoś tam anonimowego reżysera z zaściankowej części Europy, wspartego funduszami francuskimi i niemieckimi (koprodukcja) do głosu dochodzi. :) Nie przedłużając wstępu donoszę, iż wyszła rumuńskiemu kierownikowi tego wątpliwego jakościowo i merytorycznie zamieszania, trochę nijaka (w założeniach zapewne intrygująca, bo he he to, bo tamto) opowieść o pracy policyjnego tajniaka. Zamknięta w krótkich monotonnych rozdziałach, bez większego polotu wizjonerskiego nakręcona, przyznaję ambitna, bo unikająca prostackich rozwiązań produkcja o korupcyjnej pajęczynie w grze pomiędzy stróżami prawa, a zorganizowanymi w dużą grupę przestępcami. Bez dobrego tempa, w miarę jasnej struktury i treści którą można by rozkminić bez potrzeby wielokrotnego przewijania, kiedy wciąż pojawia się pytanie o co chodzi. Myślę że aspirująca do kategorii sztuki wyrafinowanej i ze względu na zdjęcia byłbym skłonny nawet ją ostrożnie komplementować, lecz właśnie brak dynamiki i jakaś taka pretensjonalnie zadumana forma mnie przed tym powstrzymuje. Patrzy się na te dopieszczone sceny dobrze i wpływ pośredni mają na to wrażenie powabne aktorki, ale jedno atrakcyjna wizualna precyzja, drugie scenariusz. On akurat nie rzuca na kolana, nawet gdyby założyć że jego mozolna specyfika podporządkowana została ambicji nakręcenia może tragifarsy kryminalnej, może dramatu sensacyjnego bez fajerwerków w akcji - w sensie rezygnujemy z dynamiki, koncentrujemy się na klimacie. Niby na zwolennika "mniej znaczy więcej" powinno zadziałać, a niestety na mnie nie zadziałało. Słabe kompletnie to to nie jest, tak samo jak nie dorasta do nawet połowy poziomu największych ikon gatunku. Przeleciało, a zakładam że takich ograniczonych do poprawności reakcji wzbudzić nie miało. Miało myślę zaintrygować, wessać i zahipnotyzować, pozostając w pamięci przynajmniej do momentu obejrzenia innej produkcji w takim gatunku, a to zupełnie się nie udało, mimo ze fragmentami światełko w tunelu się na króciutką chwilę zapalało.
P.S. Krytykom z Warszawy bardzo się podobało. Krytycy z Warszawy piszą że KOCHAJĄ!
piątek, 9 lipca 2021
Karin Park - Church of Imagination (2020)
czwartek, 8 lipca 2021
Gli anni più belli / Najlepsze lata (2020) - Gabriele Muccino
środa, 7 lipca 2021
Le bonheur des uns... / Małe szczęścia (2020) - Daniel Cohen
Ach Ci Francuzi, oni są tacy wyjątkowo zabawni i jak kręcą komedię obyczajową, to mus aby była zagrana ze specyficzną dla tej nacji i jej tradycji aktorską manierą. Z tą przesadą mentalną, z tymi charakterystycznymi potoczystymi dialogami i w odróżnieniu od włoskich sąsiadów przewagą plastycznej mimiki (przewracanie oczami, ustawiczne grymasy) nad bogatą gestykulacją. Stąd takie kino się lubi, bądź takiego kina się nie znosi - bo chyba trudno tu o brak zdecydowanej reakcji? Dlatego też nie będąc fanem komedii francuskiej, nawet jeśli Małe szczęścia kilkukrotnie mnie tymi powyższymi cechami rozśmieszyły i także (a co :)) rozbawiły walorem dobrego inteligentnego, choć nie mega wystrzałowego żartu sytuacyjnego, to... he he jestem na tak. Bo pomimo wszystko i wbrew temu iż ta immanentna dla francuskiej obyczajówki „z jajem” czasem wręcz histeryczna ekscytacja bohaterów, zawarta w często wariackiej formie stylistycznej nieco irytuje, a półpustka merytoryczna forsowana na coś wielce zajmującego przynudza, to w sumie jak ktoś ma ochotę na niegłupie i niezobowiązujące kino na wakacyjne późne popołudnie, to polecam. Dobra, przyznaję też że temat miał coś w sobie - myślę tu że oprócz pewnej prawdy życiowej i podstawionego pod nos lustra dla zachodniej mieszczańskiej Europy, przede wszystkim nieco większy potencjał.
poniedziałek, 5 lipca 2021
Go Ahead And Die - Go Ahead And Die (2021)
sobota, 3 lipca 2021
1492: Conquest of Paradise / 1492: Wyprawa do raju (1992) - Ridley Scott
P.S. W powyższym tekście nie znalazło się słowo krytyki odnośnie cywilizacyjnej odpowiedzialności i moralnych konsekwencji eksploracji nowego lądu. Gdybym bowiem o tym napisał, to nomen omen nie odkryłbym przecież Ameryki. :)
piątek, 2 lipca 2021
La danseuse / Tancerka (2016) - Stéphanie Di Giusto
czwartek, 1 lipca 2021
A History of Violence / Historia przemocy (2005) - David Cronenberg
David Cronenberg jest akurat reżyserem o którego filmach dotychczas niewiele pisałem. Powód takiej oto sytuacji jest banalny – ja właściwie o jego filmach wiem niewiele. Moja wiedza uboga w kwestii znajomości ich treści, świadomy jednak jestem że kanadyjski weteran ma w swoim reżyserski portfolio tytuły z którymi należałoby się zapoznać, gdyż ich notowania u krytyków naprawdę bywają wysokie. Pierwszą z brzegu zatem pod lupę biorę Historię przemocy i informuję czego doświadczyłem. Myślę że miał to być w zamierzeniach film tak dobry jak Przylądek strachu Scorsese, lecz jedno założenia drugie realia. Problem w tym, iż Cronenbergowi reżyserowi sporo brakuje do osiągnięcia atmosfery totalnie wiarygodnego poczucia zaszczucia i zastraszenia. Niby kluczowe napięcie w tych scenach które powinny szarpać jest i nawet z bohaterami więź zmuszająca widza do obawy o ich los odczuwalna, ale nawet z ogólnie dobrym, w szczegółach lepszym i gorszym aktorstwem nie potrafiłem dać się wykreowanej atmosferze zassać bez pamięci. Nie wiem w czym tkwi problem, bo jak wyżej daje do zrozumienia produkcja to książkowa, a efekt w moim osobistym przekonaniu wyłącznie poprawny. Chyba że takie tylko dobre rzemiosło bazujące na kalkach równa się tylko ograniczone emocje? Może jednak problem tkwi w scenariuszu - zbyt mało błyskotliwym, bez pulsu wewnętrznego i w ten sposób nazbyt bezpośredni, w sensie powierzchownym oddziałującym na emocje? Chciałem odnaleźć przełom, doświadczyć tego co wielu fanów Cronenberga odczuwa w kontakcie z jego filmami. Muszę niestety jeszcze poczekać na taką szansę i jeśli kiedykolwiek miałoby się to stać to chyba dobrze. Będę informował na bieżąco. :)