Małgorzata Szumowska, a dokładnie jej dorobek filmowy zupełnie mi z
autopsji nieznany. Stąd opierając się jedynie na opiniach z branży kinowej czy
opisach tematyki z jaką kojarzona do dziewiczego seansu przystąpiłem. Szumny temat, jak już zdążyć przyzwyczaiła tutaj fundamentem, niestety uwzględniający
już na wiele sposobów przerobione klisze, szczególnie ostatnimi czasy
popularne. Zatem jest kontrowersja, ale taka co nie zaskakuje i z jakąś
burzliwą siłą nie porusza. Bardzo sprawnie przewidywalną historię obraz
opowiada, aranżując ją w ascetyczny sposób z pretensjami ku kinu głębokiej
treści, nie rozmachu. Tutaj się ciszą maluje, autentycznym obrazem, niemal
surowy dokumentem z życia przekonuje. Krótkie ujęcia i porzucenie z pytaniem – takie kino domysłów, pustej przestrzeni do własnej refleksji. Wraz z
kapitalnym warsztatem głównych postaci oraz naturszczyków kanciastym,
aczkolwiek tak bardzo naturalnym w formie zaangażowaniem efekt mimo wszystko
osiąga satysfakcjonujący. W pamięci pozostają sugestywne sceny, rozterki natury
psychologicznej i samotność w niezrozumieniu. Frustracja i ból, brak wsparcia i
porzucenie, ciągle mimo wszystko w nadziei na spełnienie.
Filmy tej reżyserki są bardzo pouczające i większość młodych ludzi powinna je obejrzeć.
OdpowiedzUsuńCiekawe kino - muszę w końcu nadrobić zaległości i obejrzeć jej kilka wcześniejszych tytułów.
OdpowiedzUsuńPolecam bo na prawdę warto. Ale na jej filmy trzeba mieć odpowiedni humor i odpowiednią ilość czasu aby je potem przemyśleć.
UsuńDokładnie - stąd taki ostrożny jestem.
Usuń