czwartek, 6 marca 2014

Fear Factory - Demanufacture (1995)




Czasy to obiektywnie dosyć już odległe, jednakowoż w indywidualnym odczuciu tak świeże, kiedy to styl Fear Factory się krystalizował. Na startowym krążku już sygnał jasny dawali, że ich oryginalna definicja death metalu wyraźny sznyt industrialny będzie posiadała. I jeżeli jakiegokolwiek znawcę niszy „przemysłowej” uraziłem takim ujęciem produktów fabryki strachu śpieszę donieść, iż znajomości tych klimatów nigdy szerzej nie rozwijałem, a wiedza moja ogranicza się jedynie do chwilowych kontaktów z Ministry, Prong czy bardzo powierzchownie Nine Inch Nails. Chyba to mnie usprawiedliwia? ;) Zwyczajnie to co zawsze na albumach fabryki słyszałem z odhumanizowanym traktowaniem materii muzycznej mi się kojarzyło, przez co kierunek dalszej interpretacji był oczywisty. :) Do rzeczy! Znaczy do Demanufacture z detaliczną precyzją, maszyną immanentną już się odnoszę. Kiedy to pierwsze sygnały natarcia na wcześniej obrane przyczółki nowatorskiej formy sonicznego gwałtu jedynie pewny intrygujący pierwiastek do szablonu dorzucały, to już Demanufacture rewolucją się okazał. Spięli się Panowie i zupełnie nową jakoś zaprezentowali, gdzie aranżacje ograniczyli do surowego posługiwania się kanonadą rwanych riffów - niczym karabinek szturmowy wypluwający serie pocisków by z nóg ścinać. Jedynym, prócz wprost proporcjonalnych do dosadnego growlu melodyjnych wokalnych popisów Burtona C. Bella finezyjnym uzupełnieniem tego rzężącego dość miarowo fundamentu kompozycji były futurystyczne dźwięki, wydobywane z elektronicznej aparatury. To niezwykłe, że ta uproszczona formuła, czysta esencja wyciśnięta z kształtującej się  maniery, zbita w grubo ciosaną bryłę takie echo w świecie metalu wywołała. Podstawą zapewne piosenkowa niemal chwytliwość w klasycznym ujęciu refrenowym prezentowana. To ona za ekipą Cezaresa i Bella :) liczne grono naśladowców pociągnęła. Ta teza poparta argumentem zasadniczym się wydaje, bo kiedy Fear Factory na równi z przebojowością surówkę w czystej postaci stopili, to ojcowie nu metalu wyłącznie na komercyjnym aspekcie się skupili, podbijając swego czasu listy przebojów. Wielu wśród inspiracji dla tej tandety w dźwiękach fabryki się doszukiwało, równie wielu też tej inspiracji im wybaczyć nie może. Taka uwierzcie,  absurdalna sytuacja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj