sobota, 18 lutego 2023

She Said / Jednym głosem (2022) - Maria Schrader

 

Jeszcze przed seansem byłem przekonany, że na mnie tylko kiedyś podobne produkcje o dziennikarskich śledztwach wrażenie robiły, a dziś już najzwyczajniej można poczuć ich przesyt, szczególnie gdy od względem formy one bardzo schematyczne, a przez to bezlitośnie przewidywalne. Oczywiście na podstawowym poziomie ekscytacji bronią się takowe samymi historiami opartymi na głośnych aferach, więc nawet jeśli zrobione są technicznie tylko poprawnie, to mimo wszystko warto być może wciąż z nimi się zapoznawać, nie traktując jednak jako dokumentu, jakby bardzo nie były rodzajem kronikarskiej relacji. Takie właśnie wstępne nastawienie do She Said mi towarzyszyło i niejako film Marii Schrader niewiele do gatunku wnosząc, to całkiem sporo w tym konkretnym przypadku subiektywnego przekonania zmienił, bowiem jak powtórnie podkreślę, nic to w gatunku wyjątkowego, ale temat na tyle mocny i realizacja bardzo kompetentna, że wrażenie pozostawione duże. Śledztwo niby pokazane klasycznie i narracja z pozoru płynie równym nurtem, powoli odsłaniając kulisy działań dziennikarskich i potwornie podłą, choć dla wtajemniczonych już mało szokującą prawdę o mentalności korporacyjnych bossów, na przykładzie jednego z nich. Sensacji i akcji w tym metodycznym opowiadaniu niewiele, ale z biegiem czasu w ujęciu thrillerowym jej jest nieco więcej, a całość robi wrażenie jakiegoś rodzaju nieśmiałości i zapewne dzięki temu temat kobiecego cierpienia nabiera wymiaru autentyzmu i potrafi też intensywnie poruszyć, nie tylko wciągnąć w śledczą tajemnicę i zainteresować śledczą kuchnią. Chwilami też porządnie wieje konkretną grozą i dreszcze się czuje, a ja teraz na koniec PRZYZNAJĘ, iż jako męski widz człowiek tak mocno z determinacją bohaterek się utożsamia, że końcowy triumf elementarnej sprawiedliwości (jeśli tylko poczuje złość i wstyd) jest jego osobistym empatycznym zwycięstwem, dlatego jeszcze przed seansem byłem przekonany, „że na mnie tylko kiedyś podobne produkcje o dziennikarskich śledztwach robiły większe wrażenie, a dziś już można poczuć ich przesyt”, a po seansie jestem zdania, że kręcąc film o dziennikarstwie tak dobrze i szczerze i z takim szacunkiem do pojęcia etyki, to można przysłużyć się dobru samego filmowego gatunku i puszczając w świat historię, także naturalnie dobru ofiar.

P.S. Krótko natomiast! Sprawa sk******** Harvey'a Weinsteina na tapecie, czyli przyzwolenie na molestowanie jako bonus zajmowania wysokiej pozycji społecznej oraz posiadania tak pieniędzy, wpływów oraz władzy vs. mega babki, które rozprawiły się z chronionym systemowo drapieżnikiem i być może na jakiś czas rozmontowywały jego źródło. Mimo wszystko zaś! Nie mam wątpliwości, że to jednak chwilowe. W miejsce jednej odciętej głowy, z czasem pewnie wyrosną inne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj