Tribulation na The Formulas of Death, to nie jest oczywiście ten sam Tribulation, który tak płynnie łączy wątki na trzech kolejnych albumach. Tutaj mimo to też doświadczamy kontaktu z harmonijnymi rozwiązaniami, lecz w znacznie mniejszym stopniu opartymi na heavy metalowej koncepcji korzystania z melodii, a wciąż tkwiącymi jednak w estetyce death metalowej, chociaż sposób w jaki to już wtedy robili czynił ich na owej scenie wyróżniającymi się zdecydowanie. Dwójka jest wciąż jeszcze bardziej po stronie death metalowej, ale z wyraźnym już wówczas kierunkiem na ewolucję - może jeszcze nie tak wprost ku heavy "patatajom", ale z wykorzystaniem klasycznego warsztatu aranżacyjnego, uwypuklającego przede wszystkim klimat kojarzący się ze stylistyką symfoniczną. Nie brak jednak tutaj też fragmentów z furiackim zacięciem, jednako najważniejsza zdaje się celebracja tej kojarzonej z symfoniami podniosłej natury rzeczy, co powoduje iż nawet Tribulation rozpędzony i jadowity nie traci waloru egzaltacyjno-kontemplacyjnego. Materiał wypływa z rdzenia metalowego, ale sposób okiełzania pomysłów jest już wzorowany na estetyce dalekiej od typowo death metalowej i prawdę mówiąc niewiele się różni od tego co na kolejnych albumach zaproponowali, a przemiany sprowadzają się myślę wyłącznie do zmian ewolucyjnych, związanych z odważniejszym wprowadzaniem płynnych harmonii i chwytliwych melodii. W gruncie rzeczy słuchając The Children of the Night, Down Below i Where the Gloom Becomes Sound nie da się uznać, że to inny zespół niż na The Formulas of Death i tym samym jednocześnie nie przytaknąć, kiedy słyszy się opinie, że wówczas Tribulation był jeszcze ekstremalny, a później to już zapomniał z jakiej sceny się wywodzi. Ale to akurat nie jest absolutnie droga którą tylko Tribulation podążał, bo każdy przynajmniej elementarnie obeznany metaluch wie, że takich przypadków w latach dziewięćdziesiątych w Skandynawii było multum. To co ich natomiast wyróżnia, to pozostanie wiernym klasycznym metalowym korzeniom, bo trudno nie kojarzyć tego dzisiejszego Tribulation z legendarnymi Mercyful Fate, a takiego kierunku to akurat wśród ikon sprzed lat nie dostrzegam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz