niedziela, 5 lutego 2023

Armageddon Time (2022) - James Gray

 

Luźno inspirowana doświadczeniami z dzieciństwa reżysera obyczajówka quasi biograficzna, osadzona w kontekście bezpośrednio „przedreaganowskiego” roku 1980-ego. Opowiadająca ciepło i mądrze, choć bardzo zachowawczo o opiece, wychowaniu - pokrótce trosce i niemocy, gdzie w tle nierówności społeczne i wynikające z nich reperkusje. Opierająca się na przywołaniu z głębokiej pamięci tego co pozostawiło w niej dzieciństwo- tych wszystkich wówczas mało zrozumiałych sytuacji, epizodów zatrzymanych do późniejszej dojrzałej analizy po latach. Tutaj zza mgły wydobyte wyraźnie, jakby miały miejsce wczoraj zdarzenia poprzedzające sytuację, która zaważyła na wybraniu drogi życiowej, na którą z kolei wpłynęło właśnie doświadczenie konfrontacji młodzieńczych naiwnych wyobrażeń z surowymi, mało niestety optymistycznymi realiami opartymi na nierównościach społecznych i cynicznej polityce. To jedno, to niby sedno ale też rodzaj tła dla ukazania pięknej relacji międzypokoleniowej z dziadkiem - jego nienachalnej troski i dostarczanych wyraziście drogowskazów moralnych, przemycanych do interakcji wraz z opowieściami z zamierzchłych czasów, zaszczepiając w młodej świadomości rodzinną historię, ale także pasje i rodzące się z nich ambicje kształtujące osobowość, na równi i wraz z wrodzonymi dyspozycjami psychicznymi. Mimo że intencje Jamesa Gray’a były dobre, to przykro mi że nie trafił do końca z obsadą (Banks Repeta) i że stosując do bólu szablonową bezpieczną narrację przynudza, a te fragmenty które miały w założeniach ją udramatyzować i stanowić dla niej rodzaj interwału, nie zadziałały tak emocjonalnie jak miały, więc cała para związana z dobrze przygotowaną scenografią i charakteryzacją poszła w zasadzie w gwizdek. To w rzeczy samej dobre kino, jakie może chwycić za serce, ale bez iskry która by uczyniła je (tak jak miałem nadzieję liczyć) ekscytującym. Przez to teoretycznie emocjonalna problematyka dorastania w konkretnych okolicznościach społeczno-politycznych blaknie zamiast dostarczać silnego bodźca do intensywnego historii przeżywania. Tak to widzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj