Dookoła drugą odsłoną trylogii o Śródziemiu zainteresowanie zauważalne, a
ja dużo bardziej zaabsorbowany tym co Peter Jackson pomiędzy ambitnym od strony wizualnej,
obsesją reżysera śmierdzącym Władcą Pierścienia, a Hobbitem zaproponował.
Oczywiście mając szacunek do spektakularnych ekranizacji tych dwóch trylogii,
to jednak Nostalgia anioła wtłoczona pomiędzy te superprodukcje na mnie silniejsze
wrażenie wywarła. Nie porównam oczywiście tych zgoła odmiennych biegunowo
realizacji, bo zwyczajnie w różnych gatunkach filmowych funkcjonując nie dają
się wymiernie skonfrontować. Przejdę tylko bezpośrednio do tych walorów
Nostalgii anioła, które mnie ujęły, nie unikając jednakże kwestii,
co w jakimś sensie nie do końca przekonują - chociaż pewnie z punktu widzenia
charakteru filmu one usprawiedliwione. To niemal "familijne" kino ze zbrodnią w tle,
co stanowiło dla Jacksona dosyć karkołomne wyzwanie, z którego w mojej opinii
wyszedł z tarczą. Stosując plastyczną, wyrazistą scenografię oraz atrakcyjne efekty
specjalne osiągnął rezultat
kontrastowego wizualnego zestawienia subtelnej, naiwnej wrażliwości dziecka ze
światem obłędu szaleńca. Może w zbytnio trywialny sposób, jednak w swoim barwnym,
atrakcyjnym dla oka stylu pozwolił bym zatopił się w tej opowieści, otworzył
się na prostą wrażliwość oraz co niemniej fundamentalne niż plastyczny wymiar, dał poruszyć się jej aspektowi
duchowemu. Te przeżycia rodziny, choć tak oczywiste, autentycznie wzruszają, a rozwijający się
wątek kryminalny w żadnym stopniu nie nudzi. To wysokiej klasy przede wszystkim kino rozrywkowe
z wartościowym, prostym przesłaniem oraz rzemieślniczym aktorstwem w niczym
podczas seansu nieprzeszkadzającym. Lubię zwyczajnie co jakiś czas, spędzić
dwie godziny w towarzystwie tego obrazu, chociaż trudno mi tak naprawdę sprecyzować,
co takiego wyjątkowego mnie do niego przyciąga. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz