Nostalgiczna
opowieść o przełomie, spowita zwiewną mgiełką wytrawnej oprawy muzycznej i
osadzona w pełnej klasy współczesnej scenografii. Historia pasji, której niemal
wszystko podporządkowane, wokół której życiowa proza skonstruowana, pozornie w
pełni kontrolowana i przewidywalna. I chociaż od strony technicznej nie
ma się do czego przyczepić, bo świetnie zagrana, zrealizowana w ogólności, to
ja się nią zachwycić tak do końca nie potrafię, gdyż zwyczajnie seans dosyć
przyciężkim, męczącym był doświadczeniem, a leniwa narracja skupiająca się
wyłącznie na aspektach psychologicznych w relacjach bohaterów z samymi sobą jak
i otoczeniem zbyt mało atrakcyjna. Może ja prostakiem jestem, że docenić tak do
końca zamysłu reżysera nie potrafię – stwierdzę zatem, oddając mu z przekąsem,
względnie obiektywnie sprawiedliwość, iż dla miłośników tego rodzaju
rzemieślniczej kameralnej estetyki zapewne to rozkoszne przeżycie. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz