Biała wstążka na
tapecie i duży, twardy orzech do zgryzienia, gdyż Michael Haneke nie zwykł
prostego do interpretacji kina tworzyć i zawsze jak już jakąś koncepcje sobie w
głowie ułoży, a później na filmową taśmę przerzuci, to w zasadzie bez kilku
dodatkowych tropów lub podpowiedzi reżyserskich trudno ze stuprocentową
pewnością analityczno-syntetyzujące wnioskowanie przeprowadzić. Ale to nie
zarzut, tylko w moim przekonaniu komplement, bowiem w tym kinie jest zawsze coś
tak pociągającego i mocno nurtującego, a prowadzeni przez Hanekego aktorzy
dokonując warsztatowych cudów o zachwyt przyprawiają, że pomimo
nieprawdopodobnie intelektualnego jego charakteru, to kino uwodzicielskie. Podpierając się zatem, jak na wstępie zaznaczyłem podpowiedziami
napiszę, że Haneke z właściwą sobie błyskotliwością i przewrotnością, w
klasycznej formie wizualnej, lecz już absolutnie nie idącej wydeptaną ścieżką formuły
myślowej pokazał siłę z jaką rygorystyczne filozofie wychowania walcząc z
naturalnymi potrzebami i instynktami oddają swą skumulowaną energię w postaci
wszelakich odstęp od normy, a nawet patologii. Opowiadana z perspektywy czasu
i z narracyjnego offu przez jednego z uczestników wydarzeń historia, mająca
swoje miejsce w protestanckiej, pańszczyźnianej niemieckiej wiosce na początku
XX wieku, dokładnie tuż przed wybuchem Pierwszej Wojny Światowej, jest
wyszukaną i dobitną krytyką protestanckiej doktryny wychowawczej. Poprzez
obnażanie zakłamanego świata dorosłych wpajającego w procesie wychowawczym
skrajnie surowe nakazy i zakazy oraz tłumiące naturalne odruchy, za
pośrednictwem metafory białej wstążki oznaczającej czystość i niewinność zdaje
się odpowiadać też pośrednio na pytanie skąd w tym pokoleniu za trzydzieści lat
tyle niegodziwości i frustracji wyrzuconej z impetem w postaci nazizmu.
Kumulowana złość, zaduszenie emocji, wpojona potrzeba dominacji nad słabszymi,
sztywny gorset nonsensownych konwenansów, pozbawienie indywidualności, do tego
fałszywa pobożność i wreszcie kult siły i konsekwencji plus reperkusje
politycznych wydarzeń w postaci biedy i upokorzenia na arenie międzynarodowej, doprowadziły do zbudowania mentalności w tym przypadku bezwzględnego terroru
prawicowego. Posługując się z mistrzowską precyzją i sugestywnymi detalami,
prowadząc podczas seansu swoistą kronikę wydarzeń, snuje Haneke płynną i
spójną opowieść o przyczynach i zależnościach osadzonych i wynikających z
uwarunkowań społecznych, kulturowych, mentalnych i osobowościowych - jak zwykł
czynić nie podając niczego wprost na tacy i kończąc znakiem zapytania z
licznymi domysłami.
P.S. Nie mam ambicji by
przesłanie Białej wstążki niczym doktorant wydziału socjologicznego w obszernej
dysertacji zanalizować. Doceniam szeroką i wnikliwą perspektywę spojrzenia
Hanekego, dostrzegam w niej wartość naukową i z punktu widzenia filmu, jako
sztuki dla jednostek wrażliwych także emocjonalną. Polecam odszukać i zapoznać
się z pracami zgłębiającymi rozległą płaszczyznę naukową tego dzieła, ale i
jednocześnie zalecam krytyczne spojrzenie na własną koncepcję wychowawczą, co
ja akurat inspirowany Białą wstążką w dość ograniczonej formule, ale jednak
także uczyniłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz