W zasadzie na początku
myślałem, że to tylko rzemieślniczo nakręcona i dużo lepiej zagrana (świetna
Urszula Grabowska, świetny Robert Więckiewicz, całkiem też ok młodzian Max Jastrzębski)
nostalgiczna opowieść bez większej historii stojącej za scenariuszem i
właściwie tylko bazująca na urokliwych sentymentalnie zdjęciach odtwarzających
leniwy wakacyjny czas w prowincjonalnej rzeczywistości małego polskiego
miasteczka, zagubionego gdzieś w okolicach lat siedemdziesiątych. Większość widzów pewnie
ona i tak bez względu na mało efektowną złożoność znudzi, część zapewne tylko
dostrzeże to na czym reżyserowi najbardziej zależało, a co sprowadza się do
obserwacji przeżyć nastolatka w okolicznościach powrotu do czasów jakie dawno już
zapomniane, a rzeczywistość owa pozostaje tylko mglistym wspomnieniem dla pokolenia
dzisiejszych prawie lub już pięćdziesięciolatków. Jest tu oczywista, choć
kamuflowana w niedopowiedzeniach tajemnica, po drodze nie do końca marginalna
tragedia i ogólnie klimat wiarygodnie oddający polskie realia z przeszłości.
Ale też uzyskany on niedużym kosztem zdradza braki jakie większy pieniądz
zainwestowany z pewnością pozwoliłby uniknąć. Tyle że tak skromne kino nie
powinno potrzebować większego wsparcia finansowego i obroniłoby się u widza,
gdyby prócz chęci i ambicji jego twórców efekt finalny zwyczajnie pobudzałby
emocje. Mój problem w tym że Adam Guziński do mnie na tym fundamentalnym poziomie
zbytnio przez czas dłuższy projekcji nie trafił, co nie wyklucza że mógł trafić od początku do innych, a co może potwierdzać
całkiem wysoka nota filmwebowa i przychylne opinie krytyków. W sumie to im
bliżej końca tym bardziej zaczynałem go czuć i rozumieć co tym filmem chciał mi
reżyser i scenarzysta Wspomnienia lata powiedzieć. Dlatego też na wstępie
zaznaczyłem, że w zasadzie na początku myślałem że…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz