wtorek, 27 października 2020

Chimaira - Crown of Phantoms (2013)

 


Odnotowuje właśnie u siebie kolejny nagły nawrót zainteresowania dyskografią Chimairy i nie jest on spowodowany wydaniem przez ów band nowej płyty - chociaż właśnie przypadkiem natrafiam na info, iż zawieszona działalność zostanie w najbliższym czasie wznowiona i świeży krążek wypieczony. Dwa i pół roku temu też podobny zryw przeżywałem, a jego owocem były dwie recki na blogu umieszczone, zaś jak się skończy zapał obecny trudno prorokować. Jedno jest pewne - jak widać jeden tekst zostanie do archiwum dorzucony. Taka luźna formalnie i maksymalnie subiektywna notka refleksyjno-informacyjna o jak dotąd ostatnim wypieku Amerykanów. :) Jak czasem zawodna ma pamięć podpowiada Crown of Phantoms nie miał wówczas w momencie wydania zbyt entuzjastycznej prasy, bo w składzie się chyba się nieco pomieszało - a może nie, kto to teraz szczegóły pamięta, kto to wie - szperać w biografii mi się nie chce. Przypuszczam zwyczajnie (w miejsce historycznych uwarunkowań odszukiwania), że dość hermetyczna stylistycznie twórczość nie powoduje, że ekipa Chimairy ma łatwo. Zdeklarowani hard core'owi ortodoksi wymagają by było wrząco, metal core'owi sympatycy by też więcej niźli tylko symbolicznie chwytliwie, a jeszcze inni by przy zachowaniu własnej tożsamości w miarę odkrywczo, a przynajmniej nie nudnie, a jeszcze gorzej drętwie. Z tej perspektywy co by o Crown of Phantoms złego nie pisać, to w porównaniu z kilkoma wcześniejszymi krążkami jest przynajmniej znacznie bardziej wyraziście - w znaczeniu, że riffy będące fundamentalnym składnikiem muzycznej faktury są zwyczajnie całkiem interesująco kombinatoryką potraktowane, a i kręgosłup rytmiczny może momentami na plus zaskakiwać. Taki mniej przebojowy materiał wkręca się (a owszem) w czachę nieco mniej pośpiesznie, co w przypadku gatunkowej przynależności muzyki Chimairy w zależności od punktu dupska osadzenia (nadmieniam o tym wcześniej) może być zarówno wadą, jak i zaletą. Mnie się te pojedyncze nieoczywistości podobają i z tej mańki oświadczam, że nie bardzo rozumiem powody chłodnego przyjęcie siódmego albumu w karierze Chimairy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj