poniedziałek, 2 listopada 2020

The Trial of the Chicago 7 / Proces Siódemki z Chicago (2020) - Aaron Sorkin

 

Aaron Sorkin, uznany scenarzysta i wciąż jeszcze początkujący reżyser. Na podstawie jego scenariuszy powstało już kilka doskonałych filmów, ale jakoś nie mogę jeszcze doszukać się pośród jego niewielu prac reżyserskich, takich które dotarły na najwyższe szczyty. Oto teraz właśnie Pan uznany scenarzysta dostaje wielką szansę (pierwotnie miał temat ogarnąć Spielberg), pisze tekst na podstawie głośnego wydarzenia i staje za kamerą jako głównodowodzący solidnie podpartego grubym pieniądzem projektu. Walory Procesu Siódemki z Chicago to scenografia, montaż, ogólnie aspekt wizualny oraz świetny casting (he he Sacha Baron Cohen). Ponadto kapitalne dialogi, cała realizacyjna kompletna profeska - mam tu przede wszystkim na myśli ten typowy hollywoodzki koloryt, mieszający sprawnie powagę z elementami dobrego poczucia humoru. Wadami natomiast, nieco niuanse pomijająca, dość prosta, a nawet propagandowa optyka spojrzenia (może nie czarno-biała, ale jednak), oraz mniej napięcia i dramatyzmu na które fundament historyczny by przecież tak wyraźnie wskazywał, a obowiązkiem znakomitego speca od scenariusza było je maksymalnie zagospodarować. Jest więc za co chwalić, lecz nie można też zbagatelizować mankamentów, z których fundamentalnym brak wyrazistszego charakteru wynikającego akurat z oklepanej kompromisowej formuły (skrojony po nagrody Akademii :)) i mniej niż optymalnego wykorzystania intensywnych punktów kulminacyjnych. Gdy Sorkin próbuje podnosić napięcie, kreować newralgiczny dla realizmu aspekt dramatyczny (bo przecież krew przelana musi wstrząsnąć), to nadal bez koniecznej ikry, która przełamałaby zwyczajnie letnią specyfikę odbioru, szczególnie przez widza nieco bardziej wstrząsu emocjonalnego wymagającego. Jedna wyłącznie scena potrafiła wzburzyć moją spokojnie płynącą krew, a przecież potencjał był na co najmniej kilka. Podsumowując pozostaje do pochwalenia fakt, że obejrzałem film ważny względem wartości ideowej, słabszy (i tu tkwi jego problem) przez naiwność wzniosłej ich prezentacji. Ubolewam że miast potężny dramat sądowy, taki sądowy ale Walt Disney na netflixową platformę z hukiem wjechał.

P.S. Ameryka kolebka demokracji, wzór praworządności. Ameryka wzorowo zniewolony kraj - mimo wszystko mniej przeżarty hipokryzją niż nasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj