niedziela, 22 listopada 2020

Lunatic Soul - Through Shaded Woods (2020)

 


Zakochanym w elektronicznych brzmieniach z miejsca donoszę, iż to absolutnie nie jest album synthpopowy - inspiracje depeszowe rozpłynęły się w leśnej mgle, a w ich miejsce pojawiły się jak myślę konotacje z wyspiarskim folkiem. Twierdzę, choć nie jakość radykalnie stanowczo, że rytmika zbudowana na pulsie basu jest klasycznie "lunatyczna", ale brzmi zdecydowanie bardziej etnicznie, a wręcz rytualnie i budzi skojarzenia z ludową muzyką szkocką, irlandzką itd. Dla mnie wychowanego w latach osiemdziesiątych, w okresie wielkiej popularności muzyki do telewizyjnego Robin Hooda, te powiązania są wyraźne. Ale ja nie wiem, czy Mariusz Duda też w podświadomości kryje fascynacje zespołem Clannad. Powyżej zasugerowane odróżnienie od formuły poprzedniego krążka, nie wydaje mi się wyłącznie teoretyczne, ale również praktyczne, bowiem finalny efekt uzyskany na Through Shaded Woods, mimo iż brzmieniowo pozostających wciąż w kolorycie charakterystycznym dla Lunatic Soul, to poprzez postawienie na organiczne instrumentarium i ciepłą tonację gitar, jest znacznie bardziej uduchowiony. Tak sobie kombinuję, że Mariusz Duda skrywa chyba sekret, a nim tajemniczy "alchemiczny" przepis na utrzymanie zarówno w przypadku Lunatic Soul jak i Riverside indywidualnego brzmienia każdej z formacji. Sumy barwy i akcentów, składających się na klimat, który pomimo lawirowania w obydwu przypadkach na każdym kolejnym krążku pośród wielu stymulatorów wyobraźni, zachowuje immanentny charakter. Brawo Panie (he he) Duda. 

P.S. Napisałem że płycie Through Shaded Woods nie po drodze z Fractured, ale nie napisałem że chyba po drodze jej z Walking on a Flashlight Beam? Mogę mieć częściowo rację - wywalając z tej starszej cały ambient.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj