sobota, 7 listopada 2020

Ozzy Osbourne - No More Tears (1991)

 


Osobiście uważam, że bezpośrednio bez No More Tears nie byłoby mega przebojowego Ozzmosis. Nie ma mowy by krążek wydany w zaledwie cztery lata po No More Tears przyjął taki fenomenalnie nośny kształt, a utwory nabrały nowoczesnej mocy, brzmiąc oczywiście w stylu Ozzy'ego, lecz z produkcją i kierunkiem obranym na współczesność, gdyby nie impuls odwagi. Przecież koniec dekady ejtisowej, to były dość chude lata w karierze "Księcia Ciemności", bo słabo było po odwykach, jakieś też batalie sądowe po drodze się skumulowały, co powodowało że i na nucie te przeboje osobiste odciskały znaczące brzemię. Stąd rola No More Tears uznana jest za przełomową, a wydanie jej w roku 1991 przyjęte zostało jako odrodzenie Ozzy'ego. Niemal jak Feniks z popiołów legendarny frontman Black Sabbath powstał i skończył erę kalki. Nie było wówczas pewnie innej recki niż te powtarzające z uporem maniaka określenia w rodzaju świeży, porywający itp. Faktycznie nawet po niemal trzech dekadach słucham płyty pełnej werwy, z kilkoma wręcz perłami wokół których trzonu zbudowany ten wzbudzający podziw charakter. Tytułowy numer, pełna emocji ballada oraz zamykający stawkę lirycznie sugestywny Road to Nowhere, a pomiędzy energetyczne gitarowe hiciory z zaskakującą pasją zaśpiewane przez mistrza tej ceremonii. Ozzy rzecz jasna sporo też zawdzięcza jeszcze młodemu wtedy Zakkowi Wylde'owi, którego charakterystyczne ogniste wiosłowanie, prócz fachowej stylizacji aranżacyjnej decyduje o przebojowych właściwościach zatopionego w odcieniach złota i brązu krążka. Jednak myślę, że bez całej, odpowiednio przez sztab producencki i realizacyjny ekipy instrumentalistów tutaj skompletowanej, sam mocno jeszcze wówczas skołowany Ozzy niewiele więcej niż ponad odgrzanie kotletów by zaproponował. Na szczęście jak się jest wciąż potencjalną kurą znoszącą złote jaja, to nie tylko hieny, ale i szczwane lisy się wokół kręcą. ;)

P.S. Tak, No More Tears to był przełom, ale najlepsze przyszło za lat cztery. Przypominam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj