Nieco chaotycznie wiążący wątki film z ostatnią sceną prowokującą dyskusje, równa się trudny i meczący film i jeśli interpretacja finału obowiązkowo otwarta, a temat psychologicznie i socjologicznie ambitny, to wynik równania sugeruje dzieło. Podejrzewam celowy zabieg dodający końcowej pracy zespołu i założeniom reżysera elitarystycznego sznytu, jednak w tym przypadku prawda leży po środku i skłaniam się pomimo uwag ku zasłużonemu uznaniu obrazu Cristian Mungiu za pracę wartościową, bowiem raz Prześwietlenie jest mocnym publicystycznym głosem w sprawie ksenofobii zrodzonej raz z historycznych etnicznych roszad, dwa podsycanej na wpół bieżącymi ekonomicznymi skutkami przemian politycznych, jak i katolicką małomiasteczkową czy wiejską obłudą, trzymającą się niczym niepodległości stereotypowego spostrzegania rzeczywistości, przez pryzmat pozbawionego wszelkiego niemal krytycyzmu egoizmu. Z drugiej natomiast strony diagnoza jest myślę trafiona ale potwornie oczywista, więc nie ma w scenariuszu przez omal cały seans odrobiny zaskoczenia, a z trzeciej i czwartej forma narracyjna do bólu klasycznie surowa, a aktorstwo niby autentyczne, ale i bez głębokiej podbudowy emocjonalnej. Poza tym jakieś też tu do wyłuskania dziury logiczne i motywacje postaci czasem niezrozumiale, za to porcja kina bez jakiejkolwiek dodatkowej obróbki by wrażenie czymś na kształt spektakularnej akcji dodać, choć wspomniany quasi surrealistyczny makabryczny finał wzbudza konsternację i zmienia na koniec lekko optykę i być może też podnosi jednak jak wspomniałem we wstępie, zawodowej krytyki ocenę. Moim natomiast laika okiem, które w niewielkim stopniu doświadczone zostało zagranicznym kinem wschodnioeuropejskim widzę, iż to bardzo się kojarzy z filmami twórców Rosyjskich (technicznie Lewiatan Zwiagincewa bardzo) i zapewne taki sposób opowiadania o takich sytuacjach jest naturalny, bo ten samokrytyczny kierunek myślenia o mentalności pochodzącej z bloku wschodniego przecież oczywisty. Krytycy w większości Prześwietlenie wychwalają, pojawiają się też glosy bardziej wstrzemięźliwe, a nawet wprost głosy reprymendy w kierunku jak doczytałem już zasłużonego w środowisku reżysera i mnie to nie dziwi, bowiem Prześwietlenie jest obrazem mogącym wywoływać zróżnicowane odczucia, ale główna opinia zdaje się być jedna, że to film kompletnie nierozrywkowy, film za to rozgrzebujący problematykę wstydliwą w sposób schematyczny, niby neutralnie zdystansowany ale i ideologicznie jednokierunkowy i mocno intelektualny - gdzieś zawarty pomiędzy reportażowym, czy relacyjnym charakterem pozszywanych scen z codzienności współczesnego „folwarku zwierzęcego”, w jakiejś mitycznie odległej Transylwanii, ale i bez większej wyobraźni także u nas za najbliższą zaściankową miedzą doświadczanych, bo reżyser stworzył zwierciadło w którym odbija się myślę że nie tylko ta mniejszej prędkości, ale cała w sumie zalękniona przez kryzysy imigracyjne dzisiejsza Europa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz