Małe przekręty i wynikające z nich duże kłopoty w scenariuszu oraz świetne aktorstwo Aubrey Plazy na ekranie, której kreacja zdecydowanie napędza dynamikę i energię filmu i której rozpoznawalność przyszła jak widać w całkiem dojrzałym już wieku. Zobaczyłem ją w Czarnym niedźwiedziu i zapamiętałem myśląc, iż to była pierwsza okazja by zachwycić się jej charyzmatycznym warsztatem, lecz jak się okazało kiedy przefiltrowałem dość spory jej dorobek wcześniejszy, to pojawiła się też w czymś takim jak Charlie musi umrzeć, co widziałem, ale akurat nazbyt pozytywnie nie zapisało się w mojej pamięci, a ona sama zagrała tam bardzo epizodyczna rólkę - więc wszystko jasne. Natomiast Na złej drodze to film akcji taki, że to to, to ja rozumiem! Dzieje się sporo, nie ma mowy o chwili nudy, ale też nie tylko samą akcją on stoi, bo za nią ukrywa się porządna dramatyczna historia i w sumie wybijający ostatecznie ze łba nadzieję na w miarę sprawiedliwe jutro, współczesny kontekst społeczny. Ta Ameryka, jak wszystkie kraje stawiające przede wszystkim na ślepy rozwój gospodarczy, to bowiem tak kraj nieograniczonych możliwości, jak i wszechstronnego bezwzględnego wyzysku. Naturalnego sporego ryzyka, które stoi za działaniami niezgodnie z prawem lub na drugim biegunie niewolnictwa, gdy trzeba zarabiać podług prawideł uczciwego, a przez to mozolnego i rzadko w związku z tym skutecznego pięcia się po szczeblach kariery. To skrót myślowy, bo rzeczywistość jest znacznie bardziej złożona, ale w kontekście debiutanckiego filmu niejakiego Johna Pattona Forda pasuje doskonale, bo źródło pomysłu na scenariusz tkwi właśnie w ludzkich upokorzeniach, frustracji i gniewie doznawanych w starciu z bezduszną rzeczywistością kultu pieniądza. Cytując bohaterkę - „skurwysyny będą cię wykorzystywać dopóki sam nie ustalisz zasad”, nie czekając wiecznie na jakiś łut szczęścia i od losu szansę, bo możesz jej wypatrywać do zasranej śmierci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz