niedziela, 12 marca 2023

Bardo (or False Chronicle of a Handful of Truths) / Bardo, fałszywa kronika garści prawd (2022) - Alejandro González Iñárritu

 

Iñárritu na pełnej petardzie, bez hamulców powstrzymujących jego emocjonalność, artystyczną wyobraźnię i intelektualny potencjał. Wizualnie mega imponujący (jaka tu jest sekwencja tańca to klękajcie), merytorycznie intrygująco odjechany, rzekłbym mocno abstrakcyjny, na takim refleksyjnym levelu na jakim nietuzinkowy umysł jego zapewne obecnie zakotwiczył. Znaczy może sobie mistrz obecnie pozwolić na taką ekstrawagancję, bo w kinie mainstreamowym osiągnął już wszystko i ma tą prestiżem naznaczoną wolność twórczą, bez przejmowania się wynikami w jakichś nic nie znaczących box office’ach i opiniami zepsutej krytyki zawodowej, notabene dawno już przez niego kupionej zdobytym poklaskiem i uznaniem. Zrobił film jaki chciał i tylko pytanie mnie dręczy, czy uzyskał tym samym to co zakładał, a koncepcja i finalny wynik pokryły się ze sobą. Temat jak się zdaje domyślać mocno autobiograficzny i skupiony też na kontekście tła społeczno-politycznego, z historycznym bagażem miejsca urodzenia, a precyzyjniej kariery meksykanina w kraju kapitalizmu jankeskiego. Autoironicznie, samokrytycznie o sobie - rodzaj intymnej spowiedzi, rozprawy o kryzysie w pełnej rozmachu formule. Kawal manifestu światopoglądowego, wysokiej jakości filozoficznej deliberacji w gąszczu społecznych kontekstów, psychologicznej analizy, wiwisekcji stanu ducha i psychicznej formy - wszystko w jednym moździerzu roztarte, a z tego masa fakt aromatyczna, ale jej faktura pod zębami nieco zgrzytająca. Nielinearnie poprowadzona narracja, pewnie pozorny bałagan motywów i też mnóstwo surrealizmu, więc widz może pozostać skołowanym. Na pewno przewrotnie, ale też niewątpliwie szczerze osobiście o czymś co w buddyzmie nazywane stanem między śmiercią, a kolejnymi narodzinami, z najwięcej chyba i najkrócej wprost mówiącym podtytułem, podsumowującym tą niekoniecznie w stu procentach trafioną ironię.

P.S. Może jednak kryzys wieku średniego i twórcze zaparcie leczone zbyt ofensywną farmakologią, stąd ta biegunka myśli i rozkmin? Hmmm...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj