środa, 15 marca 2023

November / Listopad (2022) - Cédric Jimenez

 

Zjechany przez pokaźną grupę widzów, szczególnie poddany wnikliwej techniczno-merytorycznej weryfikacji przez zastępy pasjonatów monitorujących zapewne zza klawiatury własnych laptopów bezpieczeństwo antyterrorystyczne. Wszystkich tych którzy obejrzeli ten rzekomy pokaz amatorki wyłącznie po to, by uświadamiać wszem i wobec, jakie to żabojadów czy szerzej zachodnie służby wobec działań fundamentalistów islamskich żałosne i aby ku gigantycznej satysfakcji pouczyć reżysera, że jak już zabiera się za nośny temat, to powinien się wstydzić że tak lipnie i przynajmniej ukorzyć się przepraszając za zmarnowanie jego potencjału. To w lekko przesadzonym skrócie powiedziały mi o Listopadzie wpisy „filmwebowe” i gdybym nie cenił warsztatu Cédric Jimeneza zapewne uniknąłbym konfrontacji z jego najnowszą produkcją, przeznaczając ten czas na jakieś kino wyżej przez ekspertów z netu oceniane. Ale że jestem przekorny jak rosół podany nie w niedziele, tylko dla hecy w środku tygodnia i ufam bardziej swojej intuicji niż maksymalnie stadnym, bądź dla odmiany maksymalnie subiektywnym opiniom, to obejrzałem Listopad i chciałbym donieść/przestrzec, aby nie traktować rewelacji „filmwebowych” liderów jako prawdy objawionej, ale i po ostudzeniu emocji nie nastawiać się na sensacyjne kino poziomu niebotycznego, bo Jimenez ciała nie dał, lecz pamiętam go w lepszej formie dla przykładu, kiedy coś około roku 2014 na swojej drodze napotkałem dramat gangsterski równy niemalże kultowej Gorączce Manna - w Jimeneza zacnej reżyserii. Listopad natomiast oparty na paryskich wydarzeniach z 2015 roku, gdzie między innymi dokonano rzezi w znanej sali koncertowej Bataclan, opowiada w zasadzie wyłącznie o konsekwencjach ataków, czyli o bezpośredniej obławie i śledztwie, więc jest fabularnym dokumentem w (nie mogę wątpić rzetelnej) interpretacji oczywiście autora scenariusza, co podkreślone zostaje w czołówce. Ja obejrzałem z zainteresowaniem, chwilami wkręcając się zupełnie tak jak za smarkacza w topowe wówczas tytuły a’la sensacyjne, stąd zastanawiam się czy ostatnio brakowało mi takiego kina i dlatego podniecałem się pierwszym lepszym, czy naprawdę Listopad jest na tyle (wystarczająco) dobry. Nie odpowiem tutaj jednak na to pytanie zero-jedynkowo, bo nie chcę ani nazbyt ofensywnie zachęcać, ani tym bardziej stanowczo odradzać, bowiem nie wezmę na siebie takiej odpowiedzialności, szczególnie gdy strach mnie oblatuje na myśl o surowym potraktowaniu przez potencjalnych fachowców z branży bezpieczeństwa wewnętrznego, których może się okazać że mam wśród znajomych. Ja się nie znam, obejrzałem tylko jako kinoman, absolutnie nie jako instruktor samoobrony czy specjalista od śledzenia i ujmowania, pamiętając w tym przypadku przez cały seans o grubo ponad stu śmiertelnych niewinnych ofiarach spierdolenia umysłowego fanatyków religijnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj