niedziela, 19 marca 2023

King Hannah - I’m Not Sorry, I Was Just Being Me (2022)

 

King Hannah to rodzaj ciekawostki w moich ostatnich odkryciach muzycznych i nie akurat za sprawą stylistycznego nowatorstwa, czy też świeżości spojrzenia na od lat eksploatowaną gatunkową materię, ale za sprawą przestrzeni jaką ten duet brytyjski swoją twórczością zdaje się wypełniać. Mówię tu o funkcjonowaniu (skojarzenia lecą) pomiędzy estetyką Radiohead, a na drugim biegunie Chelse’a Wolfe. Tam rzecz jasna bywam, lecz w takim konkretnym i charakterystycznym układzie zmieszanych składników, to bardzo rzadko i trudno mi dać przykład podobnego rodzaju twórczości, z którą czuję się związany. Mam na myśli wszystko w zasadzie pomiędzy, z licznymi rzecz jasna także inklinacjami nieliniowo łączącymi muzykę wymienionych, a pośród tych dodatkowych i niemarginalnych wpływów wymienię najmniej mnie dotychczas wciągającą americanę (bohaterowie tej refleksji przyznają się do fascynacji amerykańską kulturą) i shoegaze'owe poszukiwania. Radiohead pokrótce, bo w przyjaznym alternatywnym rocku doszukuję się ich korzennych inspiracji, czyli w nucie brzmiącej najpospoliciej definiując ambitniej niż typowa klasyka, a Chelse’a, bowiem głos wokalistki głęboko ponury, spora także rola w ich piosenkach wyraziście wybrzmiewającej gitary, brudnych efektów i leniwie rozwijanych tematów (to chyba ten pomost pomiędzy wymienionymi skrajnościami). Muzyka w ich wykonaniu pozornie, bądź wprost mało efektownie płynie, ale pod tym niby tylko brzdąkaniem neo folkowo osadzonym, kryje się całkiem wciągający materiał zdominowany melancholią i swoistą także nonszalancją, więc można by rzec, iż szczerość to taka, lecz szczerość bez grama spiny, a to co grają, to gra w nich samych mocno refleksyjnie i osobowościowo prawdopodobnie oboje zaliczają się do kategorii introwertyków. Poznałem, odebrałem bardzo pozytywnie, choć nie oszalałem na ich punkcie i tak właśnie jak piszę I’m Not Sorry, I Was Just Being Me (wymowny tytuł) obrazowo spostrzegam, a że liverpoolczyków powyżej na okoliczność zdefiniowania pozwoliłem sobie w szufladki powciskać, to chyba naturalne, kiedy dane dźwięki dopiero się rozpoznaje. Stąd czuję się usprawiedliwiony, że dałem się tej nieakceptowalnej naturalnej tendencji ponieść. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj