środa, 1 marca 2023

Gojira - The Link (2003)

 

Nie wiem czy to dobra, pewnie nie do końca najlepsza okazja (powinienem to zrobić dużo wcześniej), aby pospiesznie przed zbliżającym się i wyprzedanym w dużej hali gigiem Gojiry uzupełnić archiwizacje recenzjo-refleksją albumu z już naprawdę dalekiej przyszłości, gdyż The Link dwie dekady temu został wydany, a śmiem twierdzić że mimo iż charakter nuty Francuzów zmienił się w niewielkim stopniu, to ich cała współczesna koncepcja aranżacyjna jest już zupełnie gdzie indziej. Być może narażę się na krytykę, ale Gojira 2003, a Gojira 2023, to tak jakby nie przymierzając Death z Human, a Death z Symbolic czy The Sound of Persererance - nie sięgając jeszcze bardziej wstecz. Myślę dokładnie o tym (odrzucając z porównania oczywiste różnice gatunkowe), że ewolucja aranżacyjna jest nawet jeszcze bardziej "rzucająca się w uszy" niźli w koncepcji firmowanej przez nieodżałowanego Chucka Schuldinera, a mechanika w konstrukcji numerów Gojry na The Link po prostu nużąca - bez względu na to jak technicznie biegli instrumentaliści tutaj kombinują, to za cholerę nie uzyskują takiego groovu jakim teraz z łatwością swoją twórczość ubogacają. The Link jest oczywiście intrygujący, ale też monotonny nieznośnie i tylko prawdziwy maniak metalu bez duszy może w stu procentach odczuwać satysfakcję podczas konfrontacji. Jest to bowiem w tej formie nuta cholernie zimna, wycyzelowana i naturalnie potwornie zmechanizowana w której nawet sekwencje quasi "solówkowe" nie zmieniłyby ogólnego nastroju dołu totalnego. Takiej Gojiry fanem zatem siebie nie określę i przychylę się nawet do ewentualnego (albo pewnego) zarzutu, że tylko Gojira bardziej przystępna przez "upiosenkowienie" formuły do tej oczywiście summa summarum znakomitej grupy mnie przyciąga, o czym świadczy długi, trudny proces przekonywania się do muzyki Gojiry. Nawet From Mars to Sirius nie miał w sobie tego co ostatecznie odkryłem na The Way of All Flesh. Na The Link słyszę intrygujące pomysły, lecz nie słyszę w pełni wartościowych kompozycji, a może najzwyczajniej wciąż nie potrafię myśleć o muzyce inaczej niż w klasycznym ujęciu, gdzie liczy się wyrazisty temat lub najlepiej wyraziste tematy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj