Kino bezwzględnie zasługujące na
miano wybitne – głęboko poruszające, wysoce
pouczające i poprzez właśnie wysokie stężenie tych walorów niezwykle
wartościowe. Z kapitalnymi kreacjami zarówno Kate Winslet jak i Ralpha Fiennesa
oraz całej plejady aktorów pochodzenia niemieckiego. Nastrojowym klimatem,
fenomenalnymi ujęciami i autentyczną scenografią. Wybornie skonstruowaną epicką formułą fabuły, tajemnicą finezyjnie zawartą w tytule oraz kameralnym
spojrzeniem na istotę człowieczeństwa przez pryzmat wojennej traumy i życia z obciążeniem.
Żadna to próba prostego usprawiedliwiania ludzkich czynów, błędów młodości czy
wreszcie zwykłych instynktów. To niezwykle wnikliwa psychologiczna rozprawa o
naturze ludzkiej i dostosowywaniu się do sytuacji, czy poszukiwaniu bliskości
kiedy samotność nie do zniesienia. To też nie jest relatywizowanie postaw, choć
pewnie żyjący w ciągłej nienawiści do narodu niemieckiego przez wzgląd na
krzywdy wyrządzone, oczywistą i niewybaczalną masę okropieństw oraz cierpienia uznają go za próbę
nieuzasadnionego dostrzeżenia w oprawcach istot ludzkich. Nic nie
jest jednak oczywiste, rzeczywistość nie dostarcza prostych i zawsze słusznych
rozwiązań, a natura ludzka z łatwością poddaje się pokusom władzy. Pytanie czy nikczemnikiem
jest się wiecznie, a może tylko nim się bywa w odpowiednich okolicznościach. Kto wie do
czego bylibyśmy zdolni żyjąc w przerażających czasach wojennej nienawiści. Te i
inne pytania kotłują się w głowie, mniej lub bardziej bezpośrednio powiązane z
dziełem Stephena Daldry’ego. Zastanawiam się teraz jak zrozumieć skomplikowany świat bez narzędzi do
poszerzania perspektywy, otwierania nowych drzwi i pokory wobec niezrozumiałego.
Niemniej jednak każdy ciemięzca powinien zapłacić za podłe czyny, jednak tak by
zrozumiał swoją winę, bo na wybaczenie w żadnym stopniu nie powinien liczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz