piątek, 15 listopada 2024

Crippled Black Phoenix - The Wolf Changes Its Fur But Not Its Nature (2024)

 

Na okoliczność dwudziestolecia istnienia głównodowodzący ekipą brytyjskich alternatywnych smutasów, jako pierwsze danie serwuje antologię kompozycji z początkowego etapu działalności, a na drugie zapowiada zbiór coverów, jakie zainspirowały jego i towarzyszy do wyruszenia w tą trwającą dwie dekady podróż. Pierwsza część dwupłytowego albumu "kręci" się już i bardzo intensywnie dostarcza mi przyjemności, natomiast druga jeszcze do końca tego roku jest zapowiedziana. Przyznam że takie akcje z "odgrzewanymi kotletami" z rzadka mogą liczyć na moje zainteresowanie, aprobatę, nie mówiąc już iż mogą one rozgrzać moje serducho. W przypadku Crippled Black Phoenix okazało się iż rzecz ma się zupełnie inaczej i zostałem ja wręcz pochłonięty zawartością The Wolf Changes Its Fur But Not Its Nature od pierwszych dźwięków, promującego pomysł 444 - na jakie wpadłem oczywiście surfując beztrosko po zasobach internetu. Dalej poszło już gładziutko, bowiem wszystko co treścią opisywanego krążka z łatwością do odnalezienia w sieci i wspaniałą muzyczną przygodą, w zasięgu jednego kliknięcia, a ja od premierowego pełnego odsłuchu korzystam z niej obficie i jestem mocno zaskoczony jak silnie we mnie rezonuje i zaraz po sprawdzeniu oryginałów (nie wszystko znałem, CBP jako priorytetu do tej pory nie traktowałem), nasuwa mi się jeden podstawowy wniosek, że soczysta produkcja i rozmach aranżacyjny nie tyle zmieniły ich charakter, co dodały im siły i mocy. Wspomniany sztandarowy 444 to idealny przykład i kapitalna zachęta do sięgnięcia po całość, jeśli ceni się klimat epicki, lecz bez grama przesady powodującej iż z emocjonującego hymnu kompozycja zmienia się w tandetnego emocji wyciskacza. Crippled Black Phoenix wydają zatem w dwóch fazach jeden album dwupłytowy i znów zalewają mnie finalnie oceanem dźwięków, podobnie jak uczynili to wypuszczając materiał poprzedni, lecz na szczęście nie popełniają podobnego błędu jak w przypadku Banefyre, który tą ilością mnie przytłoczył i w sumie zniechęcił, gdyż do tej pory po kilku pierwotnych podejściach nie zdołałem spisać w jego temacie opinii. Wprowadzenie kolosa w dwóch krokach, to zdecydowanie lepszy pomysł aby dać szansę odbiorcy się z nim zaprzyjaźnić, a ja chłonąc i rozkoszując się "krokiem pierwszym" mam w sobie teraz apetyt na "krok drugi". Sekret tkwi chyba zatem w ilości, ale też formie i jakości materiału. Ten obecny ma wszystkie cechy jakie zainteresowały mnie kiedyś projektem Justina Greavesa i tak sobie kojarzę, iż w ostatnich latach tak miło zaskoczony zostałem opublikowaniem "wykopalisk", gdy Antimatter zaproponowali w 2022  A Profusion of Thought.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz