Bez sojlerów (chociaż korci), bo wiadomo jest takie kino co zdrada nawet częściowa treści czy w nim finału, równa się brak założonych przez autorów (pocierają rączkami, jakie to z nich podstępne spryciule) emocji. Podpowiem tylko i nieco ostrzegę, iż jeśli lubisz człowieku współczesne przegięte horrorki bierz, jeśli nie lubisz współczesnych gore koszmarków trzymaj się z daleka i nie słuchaj bardzo pozytywnie seansem zaskoczonych mądralów, bowiem ja (taka jest moja historia) dałem się nabrać i wkręcić retoryce o niby poddanej rozumowej weryfikacji ważnej treści. Kupiłem tą podpuchę kierowany nie wyłącznie rekomendacjami entuzjastycznymi, ale głównie to bazując na dotychczasowym doświadczeniu - liczyłem na świetne kolejne kino od studia A24, a realnie się mocno przeliczyłem. Nieco może z początku ekranowa narracja intrygowała, lecz z czasem bardziej niż nieco przebieg zdarzeń irytował i nie ratowała sytuacji (to akurat obiektywna prawda pisana przez recenzentów) bardzo dobra rola Hugh gwiazdora, gdy niby poważna rozkmina podporządkowana zostaje pod potrzeby żałosnej rozgrywki przemocowej, tym bardziej, iż „ta niby mądrzejsza” Heretyka strona (znaczy erudycyjna powłoka), to też jedynie banały, których nie uświadamiają sobie zabetonowani religijnie wierzący, bądź naprawdę głupi - co w sumie na jedno wychodzi. Ok, rozumiem po cholerę ta symbolika, a najbardziej te labirynty i podstępy w scenariuszu i ja przyznaję, że z początku poniekąd kopiłem pomysł, ale później chciałem nie tylko treść żołądka zwrócić, bo jak usunąłem opakowanie, to produkt w założeniu markowy, okazał się kiczowaty i pozbawiony kompletnie dobrego smaku. Zatem, róbcie jak chcecie, ale wiedzcie. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz