Prócz atrakcyjnej strony wizualnej
nic mnie w tej historii nie urzekło. Fabuła sztampowa, realizacja wyprana z
emocji, dynamika płaska, aktorstwo bez ikry, nijakie i sztuczne jak te roboty,
bez lub z protokołami. Zatem w miejsce wnikliwej analizy i emocjonalnej refleksji
kilka surowych, automatyzmem rymowanych haseł. Szablon - człowiek nadzorca, maszyna zniewolona, stracona kontrola, filozofia nie nowa, coś się kończy, coś
się zaczyna, zmiana jest nieunikniona. Protokół precyzyjny wyłącznie w reżysera
wpisany - nie porywać, takie by zanudzić widza Ibáñeza plany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz