Niebezpieczny, bo podstępny to dramat
na motywach noweli Nikolaja Leskova. Totalnie z człowieczych emocji wyprany
tzn. one tutaj są, jednako przybierają formę skrajnie zimną stąd obcowanie z
nimi miast w człowieku ludzkie odruchy pobudzać, one je usypiają, gdy jak w transie obserwuje
się brutalną rozgrywkę. Przemianę zdystansowanej, apatycznej w końcu krnąbrnej młodej kobiety w
bezlitosną morderczynię dla której własne szczęście jest celem uświęcającym wszelkie
środki. W świecie patriarchalnym, zdominowanym przez władczych mężczyzn, w
kontrowersyjnym stylu rozprawia się ze sztywnym gorsetem reguł i konwenansów.
Traktowana jako ozdoba dusi się w tej przedmiotowej roli, zmieniając radykalnie
istotę swojego istnienia, krocząc konsekwentnie ścieżką egocentryzmu, aż do
tragicznego finału. Zapadający głęboko w pamięć debiut William Oldroyda, to
nieprawdopodobnie klaustrofobiczny dramat – duszna, pozwolę sobie na odważne
stwierdzenie – bardzo mroczna tragikomedia, gdyż w postaci tytułowej jest równie dużo frustracji
jak demonicznej bezczelności i wreszcie nonszalancji. Za tą mistrzowsko zaadaptowaną
paletę cech osobowości odpowiada młoda brytyjska aktorka niemal bez
doświadczenia, co stanowi dla mnie dowód potwierdzający tezę, że z tym czymś co
pozwala rozsiewać magnetyzm trzeba się po prostu urodzić. Bez jej
przeszywającego spojrzenia, naturalnej maniery gdzieś pomiędzy frywolnym
urwisem, a sugestywną sensualnością ponętnej dojrzałej kobiety, ten bardzo
teatralny klimat zaproponowany przez Oldroyda stałby się nazbyt pretensjonalny. Precyzyjne statyczne ujęcia
nie kumulowałyby skutecznie napięcia i nie wpijały się równie dobitnie w
podświadomość. Mam przekonanie, że pomimo kapitalnej pracy reżyserskiej, gdyby
nie Florence Pugh obraz nie sięgnąłby tak wyrazistego poziomu.
Zgadzam się z Twoją opinią. Poraził mnie, zauroczył i przeraził ten film. Brawa przede wszystkim dla Florence Pugh. Ona nie grała Lady M. , ona po prostu nią była.
OdpowiedzUsuńDobre kino łączy. :)
Usuń