Kiedy
jakąś kapitalną kinową nowość zdarzy mi się obejrzeć, lub w sytuacji gdy w
nostalgiczny nastrój popadnę, wtedy to ze względu na potrzebę utrzymania
kontaktu z kinem wybitnym i sentymentalnej wyprawy w przeszłość, funduję sobie tegoż rodzaju luksus i
powracam do kultowych tytułów, które na stałe w pamięć moją się wbiły i od lat
stoją na szczycie hierarchii. Tym oto sposobem po raz pewnie enty czas
spędziłem w towarzystwie (Liotta, De
Niro, Pesci) czyli chłopców, co w ferajnie siłę odnaleźli. Obraz to, którego
ząb czasu w najmniejszym stopniu nie nadgryzł, bo i żadnej szansy na to nie
miał, gdyż mistrz swoim geniuszem go naznaczył. On przecież epickim majstersztykiem
Martina Scorsese, klasyczną kryminalną opowieścią o emigranckiej
włosko-irlandzkiej gangsterce w amerykańskich realiach osadzonej. Dziełem
kompletnym pod każdym względem - fascynującej emocjonującej fabuły, autentycznej
scenografii czy muzyki, naturalnie w środowisku wydarzeń osadzonej. Aktorskim,
bo tylko wspomnieć co tutaj wyczynia naturszczyk w osobie Joe Pesciego lub wielki Robert DeNiro w markowym dla siebie wydaniu! Pełnym realizmu, w
kinowym ujęciu pasjonująco zaaranżowanym. Z drugim planem, gdzie autentyzm
postaci, każe się zastanawiać czy może prawdziwa gangsterka do odegrania samej
siebie nie została zaangażowana. Tutaj w centrum atrakcyjne życie Panów
życia i śmierci, cwaniaków w świecie ciemnych interesów i bezwzględnej
brutalności. W luksusowym anturażu twardziele ci jednak pełnego szczęścia nie
zaznają. Mogąc mieć wszystko, będąc wolni i niezależni paradoksalnie
zakładnikami, niewolnikami swojej profesji się stali. Kariera gangstera intensywna
i krótka, a na samym końcu upadek. Z hukiem czy po cichu w dole zakończona lub
gdy farta więcej w ukryciu, w atmosferze zdrady i ostracyzmu. Lepiej odważnie spalić się
intensywnym płomieniem czy bez honoru gasnąć powoli? Oni już indywidualnie wybrali! Próba charakteru weryfikacji dokonała!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz