Rodzina
z dystansu taka modelowa, zżyta i ciepła, a jej życie toczy się z pozoru
zwyczajnie. ;) Lecz jest coś na rzeczy, jest tu drugie oblicze, mianowicie
profesja jaką się zajmują to porwania dla okupu. Trudnią się dochodowym
procederem bez skrupułów w zimny, wyrachowany sposób, pozbawieni całkowicie
empatii dla potencjalnych ofiar, wypierający ze świadomości podłość czynów,
przekonani o konieczności podejmowania okrutnych działań dla dobra klanu. Nie
wszyscy jednak jego członkowie są tak zimni i bezwzględni, lecz odruchy
sumienia nie wystarczają by się sprzeciwić - aby wyrwać się z zaklętego kręgu
współzależności i współodpowiedzialności. Zdrada to sprzeniewierzenie się
rodzinnym wartościom, zaprzeczenie wyznawanym zasadom i wspólnocie, a w
konsekwencji rozbicie
więzów w familii.
Pozostanie osieroconym, odizolowanym, napiętnowanym, a przede wszystkim
narażającym bezpieczeństwo rodziny. Bardzo długo interes byt zapewnia,
planowanie i działanie idzie sprawnie, lecz coś w końcu musi się spieprzyć i
mechanizm dotąd skuteczny zatrzeć. Parasol ochronny został zdjęty,
uwarunkowania polityczne zupełnie nową rzeczywistość nakreśliły, a w niej
lojalność dotychczasowej junty przegrywa ze strachem i osobistym interesem
poszczególnych jej członków. Od strony warsztatowej przyzwoicie, czasem nawet
wyjątkowo sugestywnie. Uderza kontrast pomiędzy codziennymi rodzinnymi rytuałami
(popołudniowa kawka, modlitwa przy stole), a cierpieniem więzionych ofiar (tortury, egzekucje), okraszony z brawurą podkładem muzycznym w postaci standardów muzyki rozrywkowej oraz odpowiednio przyprawiony absurdem i groteską. Jednakowoż finalnie
potencjał tej opartej na autentycznych wydarzeniach historii został w mym przekonaniu niewykorzystany. Niestety film za sprawą ograniczonej ekspresji, sterylnych emocji, nieefektywnie stopniowanego napięcia i dynamice dość jednostajnej zbyt często przynudza i super entuzjastycznych ocen nie jest w stanie wymusić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz