Obecnie Gojira to grupa w środowisku
metalowym na tyle rozpoznawalna, iż większość fanów ostrych dźwięków jest w
stanie prawidłowo ich nazwę wypowiedzieć. :) Za sprawą L'Enfant Sauvage i tegorocznej Magmy wskoczyli do ekstraklasy
ostrego grania w tej nieco futurystycznej formule, lecz dla każdego kto już od dekady z
nazwą się stykał i liznął ich dokonań było jasne, że ci utalentowani, choć nie w
pełni zrozumiali dla wielu francuscy innowatorzy konsekwentnie krocząc dotrą do
tego miejsca. From Mars to Sirius czyli krążek z 2005-ego roku pozwolił im wypłynąć,
wychylić łeb z podziemia, lecz dopiero nagrany w trzy lata później The Way of All
Flesh odnalazł się w działach z recenzjami większości muzycznych periodyków, a
wywiady z jego autorami nie były już wyłącznie fanaberią zorientowanych w temacie
redaktorów. Zachwyt przede wszystkim z perspektywy czasu zawartością The Way of All Flesh jest dla mnie absolutnie zrozumiały, bo ukrywać nie mam zamiaru, że w dniu
premiery byłem krążkiem zaintrygowany, lecz niekoniecznie po wielokrotnych
próbach przyswojenia materiału w pełni ogarniałem jego wartość. Szczęśliwie
przyszedł moment przełomu i już z perspektywy fana oswajającego temat piszę
co myślę o czwartym pełnowymiarowym owocu pracy braci Duplantier i Panów Andreu/Labadie. Po
pierwsze w tej mechanicznej porcji konkretnego łojenia jest ogromna wyobraźnia,
a kompozycje charakteryzują się różnorodnością wykorzystywanych patentów -
posiadają iskrę i ikrę, że tak sobie pozwolę na taką brawurową frazę. Od gwałtownych i
dynamicznych sekwencji z okazjonalnymi blastami po pełne przestrzeni klimatyczne
pasaże. Od muskania strun, solówek wykorzystujących technikę tappingu po całą
gamę sprzężeń, zgrzytów i pisków kojarzących się jednoznacznie z Bogami death
metalu z Morbid Angel. Album wciąga i hipnotyzuje, lecz niestety (i tutaj
pretensja moja) jest odrobinę zbyt długi. W tym natłoku numerów tkwi jego
jedyny mankament, bo umówmy się 75-minutowy stuff jakby nie był sam w sobie
interesujący to potrafi odbiorcę zmęczyć. Wolałbym po góra godzince wcisnąć
przycisk repeat niż po finałowym dźwięku potrzebować przerwy. Mimo jednak tego
minusa jest to krążek wybitny, a numery takie jak singlowy Vacuity, czy równe
mu Oroborus, A Sigh to Behold, A Art of Dying, Esoteric Surgery czy Adoration
of None to klejnoty bezdyskusyjnie. Jak twierdził Joe w jednym z wywiadów
przeprowadzonych na okoliczność promocji The Way of All Flesh płyta była
logiczną kontynuacją drogi i myślę, do dnia dzisiejszego każdy kolejny studyjny
krok jest nią nadal, a sama Gojira może być nazwana jedną z najbardziej
usystematyzowanych kapel na metalowej scenie. Konsekwencja jest ich dewizą, a nieograniczona wyobraźnia znakiem rozpoznawczym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz