Co jest ostatnio z tym
gościem? :) Rzecz jasna mam Nicke Anderssona na myśli i fakt, iż jak tylko
jakiś kolejny doskonały projekt rozkręci, to zaraz (patrz Death Breath) lub po
kilku zaledwie krążkach (The Hellacopters) działania swoje w nich zarzuca na
rzecz następnych pomysłów, które niewiele od tych porzuconych stylistycznie w zasadzie się nie różnią (The Hellacopters do Imperial State Electric, Lucifer). To tylko kropla w
morzu tego, czego muzycznie dokonał - dwa przykłady które oczywiście nie oddają
w pełni jego zasług i są jedynie na potrzeby tego tekstu przytoczonymi dowodami,
z którymi mnie akurat bardzo po drodze. Żałuję ogromnie, że nie rzeźbi już tego
archaicznego szwedzkiego death metalu, który z takim powodzeniem grał ponad ćwierć
wieku temu (Nihilist, Entombed) i zaledwie jeszcze przed dekadą (właśnie Death Breath).
A może ja wszystkiego nie wiem, gdzieś straciłem go zbytnio z oczu i nie posiadam
bieżącej wiedzy? Tak czy inaczej longplay Death Breath powstał tylko jeden i to
jest kurwa totalna w moim przekonaniu dla sceny strata. Wiem że w składzie
prócz Nicke terminują/terminowały i inne mniej, czasem bardziej znane persony
szeroko pojmowanego death metalu, ale to Nicke jest w tym układzie personalnym
inicjatorem i szefem, zatem z nim wiążę ewentualne nadzieje na przyszłe granie
i na niego zrzucam winy za obecne milczenie. Może nie powinienem liczyć na
więcej i traktować ten nostalgiczny powrót do surowego napierdalania już od
startu jako jednorazowy wyskok. Ale gdzieś ponad racją zdroworozsądkową
siedziała we mnie wiara, od premiery suplementu do Stinking Up the Night w
postaci mini Let In Stink z każdym kolejnym rokiem systematycznie umierająca.
Dzisiaj ona nikła, lecz także niepozbawiona ostatecznego nie, przez wzgląd na
energetyczne usposobienie Anderssona, który na dupsku usiedzieć nie potrafi i
ciągle swoimi decyzjami ferment pobudza. W takim układzie może kiedyś, w
nieznanej przyszłości usłyszę jeszcze wściekłe growle, rzężące wiosła i
siarczyste bębnów kanonady w gęstym sosie oldschoolowego, śmierdzącego zatęchłą
piwnicą brzmienia. Może Nicke zatęskni znów za muzyką kojarzącą się z
klasycznymi krwistymi horrorami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz