Czekałem na nowy film
Ariela Vromena ze sporą ciekawością, gdyż The Iceman usatysfakcjonował mnie w
zupełności i naturalnie liczyłem na kolejną pozycję na podobnym wysokim
poziomie. Niestety (i tu zawieszam na chwilę głos, by oddać charakter i
intensywność konsternacji, jaka mnie dopadła) już po kilkunastu minutach seansu tego,
co okazało się następcą ekscytująco ukazanej historii Richarda
Kuklinskiego. Criminal to zupełnie inna bajka i określenie bajka można
traktować dosłownie, kiedy jedynie weźmie się drobną poprawkę na fakt, że to
naiwnie opowiedziana fikcja tylko, że dla dorosłych – szczególnie tych łasych na
sensacyjną durnotę w miałkiej patetycznej oprawie. Problem istnieje na poziomie
scenariusza, bo od strony produkcyjnej nie bardzo jest do czego się przyczepić,
jednakże techniczny wymiar plus gwiazdorska obsada nie jest w stanie uratować
produkcji, gdzie skala użytych szablonów wraz z płycizną intelektualną i
emocjonalnością sztuczną przechodzi niemal wszelkie granice przyzwoitości. Żeby
się nie pastwić na twórcy i samemu festiwalu wyłącznie gorzkich słów sobie oszczędzić,
ograniczę się do powściągliwego stwierdzenia, iż dla mnie osobiście, przez
pryzmat oczekiwań było to rozczarowanie ogromne, natomiast dla fanów niezobowiązującego
kina akcji zapewne będzie to produkt (tak dosłownie produkt) zajebisty. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz