Nie wierzę, że znowu dałem się tymi mackami uchwycić, pozwoliłem sobie namieszać we łbie surrealizmem made in Dupieux.
Kilka lat wstecz z rozdziawioną z zaskoczenia paszczą próbowałem ogarnąć
intelektualnie coś pod tytułem Wrong, a teraz rozkminiam w podobnych
okolicznościach najnowszą jego produkcję zatytułowaną Réalité. Trochę się
podczas tego eksperymentu na mojej świadomości na siłę obśmiałem, przećwiczyłem bardzo
mądre miny i przede wszystkim tropiłem zaciekle sens, ewentualne przesłanie w
tej historii zawarte. Różnica jednak zasadnicza - łooo matko, tym razem
zatrybiłem o co mu chodzi. He, he, he… żartowałem! :) To dla mnie jakaś totalnie
bezkształtna masa, totalnie nielogiczna, totalnie przekombinowana. To jakieś
totalne błaznowanie bez konceptu i sensu, totalnie irytujące i nużące. Nie
wiem, nie rozumiem, jestem totalnie bezsilny.
P.S. Trzeci raz już nie dam się wkręcić, chyba że ktoś mądry w recenzji napisze coś o ambitnym i błyskotliwym
kinie. Móc to przecież uwierzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz