To nie jest
relatywizowanie historii, nie jest to mimo ludzkiego spojrzenia na ludzkie
słabości usprawiedliwianie zbrodni. To jest wgląd w skomplikowaną rzeczywistość,
która prowadziła i wciąż prowadzi niejednokrotnie, w niejednym miejscu globu do
nienawiści. Historia się powtarza, jak nie tu to tam, wciąż pomimo nauki z niej
systematycznie płynącej. Temat ten podniesiony widziałem w fabułach ostatnio
dwukrotnie i to akurat przez potomków nazistowskich oprawców. Raz Hannah Arendt (Margarethe von Trotta) w nader intrygującym ujęciu filozoficzno-psychologiczno-socjologicznym - takim niemal
zupełnie pozbawionym histerii, naukowym spojrzeniu na nazistowski plan
ostatecznej zagłady. Oraz dwa, wycinku z życia niemieckiego prokuratora Fritza
Bauera, w niemniej frapującym filmie Larsa Kraume, Fritz Bauer kontra państwo.
Dwie doskonałe produkcje z jednej perspektywy oceniającej, lecz o różnych
fundamentach poznawczych, będące niezwykle wnikliwym spojrzeniem na
uwarunkowania polityczne, społeczne i wreszcie psychologiczne Niemiec
hitlerowskich. Niemiec powojennych oraz Europy, ale też w szczególności oczywiście Izraela i Argentyny. W
przypadku Ostatecznej operacji zupełnie niekojarzony z poważnym dramatycznym
kinem reżyser, mimo że w pierwszej fazie idzie klasycznym, udeptanym szlakiem dramatu
szpiegowskiego, odpowiednio sprofilowaną ścieżką dźwiękową podkreślając
gatunkowy charakter i hollywoodzkie pochodzenie produkcji, to gdzieś od mniej
więcej połowy udanie rozbudowuje warstwę fabularną o grę psychologiczną pomiędzy kluczowymi postaciami tej opartej przecież na faktach wstrząsającej
historii. Opór Adolfa Eichmanna, walka oficera Mosadu nie tylko z dumą i niezwykle silnym charakterem zbrodniarza. Postawa Eichamanna w obliczu okoliczności i kapitalnie
odegrana postać przez świetnego Bena Kingsley’a, który w moim przekonaniu
wyraźnie i przekonująco ukazał charakterystykę osobowości i zachowań oddanego
sprawie nazistowskiego aparatczyka. Wszystko w formule doskonale skrojonej gry
psychologicznej, z zaskakująco ciekawą głębią. Obraz zasadniczo niczym wielkim
niezaskakujący, bardzo klasyczny w oprawie wizualnej oraz co podkreślę, że
dzięki świetnej obsadzie zyskujący dodatkowe punkty do końcowej oceny, ogląda
się bardzo dobrze, szczególnie w drugiej fazie odczuwając wysokie stężenie
emocji. Daje do myślenia i pozwala nawiązać relacje z bohaterami, będąc tak
oględnie ujmując skrzyżowaniem kina akcji z kinem refleksji – fragmentaryczną biografią
dwóch postaci, których wojenna zawierucha ustawiła po dwóch stronach barykady,
których rodzinne losy skrzyżowały się odciskając naturalnie piętno zwłaszcza na ofierze szukającej sprawiedliwości i zemsty oraz w imię pamięci o najbliższych zachowującej w sobie elementarne człowieczeństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz