W pogrążonej w
gospodarczym kryzysie egzotycznej peruwiańskiej rzeczywistości, przy udziale
newralgicznej artystycznej strony wizualnej, rozgrywa się historycznie w faktach
zakotwiczony dramat matki pozbawionej tuż po porodzie córki. Obraz nakręcony
przy użyciu technik nawiązujących wąskim formatem i w szarościach zatopioną kolorystyką do kina lat
sześćdziesiątych, spojrzenie natomiast na wymiar polityczno-społeczny opisanych
wydarzeń współczesne. W pewnym sensie ze względu na miejsce
akcji, czyli Amerykę łacińską może to być produkcja kojarząca się z wielokrotnie
nagradzaną Romą Alfonso Cuaróna, ale też mimo podobieństw posiadająca swój charakterystyczny
skromniejszy sznyt, bez udziału rozbuchanej machiny realizacyjnej. Zasługuje na
uwagę zarówno przez pryzmat podjętej poruszającej tematyki, ale i właśnie
formuły obrazowej. Właściwie ograniczone do minimum tło muzyczne, tylko chwilami
buduje dodatkowo nastrój depresyjnej grozy, a poza tym całość narracyjna skompresowana jest do surowej relacji z obserwacji ludzkiego dramatu odbywającego się w okolicznościach życia w państwie
bezdusznej totalitarnej dyktatury. Jednostka w tym bezlitosnym świecie funkcjonująca, podporządkowana zostaje
państwowej machinie, stając się mało znaczącym trybem odhumanizowanej filozofii wyzysku w
najpodlejszym wymiarze. Jej bezsilność wobec sytuacji w indywidualnym przypadku
mnożonym ówcześnie być może nawet w tysiącach, staje się przejmującym świadectwem licznych osobistych dramatów. Może nie jest to kino szczytowych umiejętności opisywania poruszającej historii, ale mimo to niewątpliwie warto poświęcić mu nieco ponad półtorej godziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz