poniedziałek, 22 czerwca 2020

Canción sin nombre / Piosenka bez tytułu (2019) - Melina León




W pogrążonej w gospodarczym kryzysie egzotycznej peruwiańskiej rzeczywistości, przy udziale newralgicznej artystycznej strony wizualnej, rozgrywa się historycznie w faktach zakotwiczony dramat matki pozbawionej tuż po porodzie córki. Obraz nakręcony przy użyciu technik nawiązujących wąskim formatem i w szarościach zatopioną kolorystyką do kina lat sześćdziesiątych, spojrzenie natomiast na wymiar polityczno-społeczny opisanych wydarzeń współczesne. W pewnym sensie ze względu na miejsce akcji, czyli Amerykę łacińską może to być produkcja kojarząca się z wielokrotnie nagradzaną Romą Alfonso Cuaróna, ale też mimo podobieństw posiadająca swój charakterystyczny skromniejszy sznyt, bez udziału rozbuchanej machiny realizacyjnej. Zasługuje na uwagę zarówno przez pryzmat podjętej poruszającej tematyki, ale i właśnie formuły obrazowej. Właściwie ograniczone do minimum tło muzyczne, tylko chwilami buduje dodatkowo nastrój depresyjnej grozy, a poza tym całość narracyjna skompresowana jest do surowej relacji z obserwacji ludzkiego dramatu odbywającego się w okolicznościach życia w państwie bezdusznej totalitarnej dyktatury. Jednostka w tym bezlitosnym świecie funkcjonująca, podporządkowana zostaje państwowej machinie, stając się mało znaczącym trybem odhumanizowanej filozofii wyzysku w najpodlejszym wymiarze. Jej bezsilność wobec sytuacji w indywidualnym przypadku mnożonym ówcześnie być może nawet w tysiącach, staje się przejmującym świadectwem licznych osobistych dramatów. Może nie jest to kino szczytowych umiejętności opisywania poruszającej historii, ale mimo to niewątpliwie warto poświęcić mu nieco ponad półtorej godziny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj