Film ten posiada
rodowód teatralny, oparty został bowiem na sztuce przeniesionej na ekrany
kinowe. Ot prócz topowej obsady nic to jednak w sferze merytorycznej czy
wizualnej nadzwyczajnego, gdyż to tylko obraz poprawnie zrealizowany
warsztatowo, z niezłą oprawą dźwiękową na bazie całkiem interesującego
muzycznego motywu oraz z problematyką do rozważenia w sensie dylematu
społeczno-etycznego. Kręgosłupem nadętej rozkminy jest moralna zagwozdka,
wykorzystująca tematykę związaną z pochodzeniem etniczno-rasowym - bo złe
pochodzenie jest jak uparte owrzodzenie, leczy się je długo i może powrócić. ;)
Ostrzegam od początku nie bez powodu natychmiast wszystkich zainteresowanych
lojalnie, iż może chwilami nazbyt wydumana i sztucznie udramatyzowana. Z
nienaturalnymi dialogami wygłaszanymi w podniesionym tonie oraz skomplikowanym
bez potrzeby kluczowym szkopułem, ale mimo wszystko nie męcząca aż tak bardzo
jakby powyższe zdania wprost sugerowały. Dramat na ekranie jest wydumany, ale i
wzruszający, choć przez męczącą egzaltację nie w takim tonie jak akurat ja
lubię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz