Thriller
polityczno-kryminalny, tym razem w europejskim wydaniu, a dokładnie mocne kino o
uniwersalnych prawdach w środowisku władzy w okolicznościach półwyspu iberyjskiego.
Mam ja wielką słabość i odczuwam sporą namiętność wobec kina hiszpańskojęzycznego
i chociaż nie oglądam obrazów o tym pochodzeniu geograficznym w ilościach
gigantycznych (bo nie śledzę wyjątkowo dokładnie tego co się tam produkuje, ponadto aż tak wiele do nas nie trafia), to nieco na nosa wybieram i zazwyczaj czasu i zaangażowania nie
żałuję. Ale do rzeczy! El reino jest kinem bardzo dobrze wyprodukowanym, ze
świetnie budowaną narracją, w której nie brak napięcia w śledzonej intrydze i
dynamicznej akcji, ciekawie ujętej okiem kamery. Merytorycznie zaś to dość
oczywista podróż poprzez branżowe niuanse politycznej samowolki, z dobrze zarysowanymi
cechami charakterystycznymi wszystkich tych "demiurgów" państwowej rzeczywistości. Konkretnie natomiast, to obserwujemy jak białemu kołnierzykowi grunt się pali pod stopami, bo bracia partyjni
zdecydowali, że z niego będzie odpowiedni, nie mniej niż oni zasłużony kozioł ofiarny. Przekręty, afery, elity
ponad prawem, wewnętrzne spięcia i rozliczenia, potyczki i bitwy, podchody i
otwarte starcia, kity i shity, sraczki i hipokryzja najwyższy level, bo pokusa, a pokusa to władza i forsa. Ogólnie skurwysyństwo najwyższej próby, na które każdy z nas mniej lub bardziej świadomie głosuje
pod naciskiem czczej gadki o odpowiedzialności za losy ojczyzny i z szacunku dla otrzymanej z łaski możliwości wpływania na jej losy za pośrednictwem demokratycznych wyborów. Szkoda tylko że
kogokolwiek z partyjnej listy nie wybrać, ten natychmiast zostaje zepsuty przez luksusy życie na
koszt podatnika i ogromne możliwości defraudacyjne - bo machina partyjna to właściwie przede wszystkim dopracowana perfekcyjnie fabryka systemowych machlojek, będących codziennością tego zepsutego do szpiku kości środowiska. Noż kurw, jak ja nie cierpię tych
oszukańczych mord. Nawet jeśli patrzyłem w tym momencie na nie nasze obłudników zachłanne ryje, to i tak widziałem w nich świnie przy korycie z naszego grajdołka.
P.S. Ten film nie jest
żadną odkrywczą analizą. To oczywistości podane jednak w atrakcyjnej nie tylko
wizualnie formule.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz