Anders Jensen Thomas posiada zafiksowanych na punkcie swoich projektów fanów, a ja dopiero się z jego absurdalnym i niekoniecznie tylko ekscentrycznym sposobem przedstawiania trudnych oblicz ludzkiej natury i reakcji owych na otoczenie docieram, w tym miejscu że spośród tego nielicznego co już widziałem, Ostatniego Wikinga uznając akurat za najsilniejszy powód do poświęcenia reżyserowi wzmożonej mej uwagi. Przede wszystkim to się klei, mimo iż składa się z mozaiki estetycznie teoretycznie nieskładnej - wzorów i kolorów pozornie bałaganiarsko zestawionych, a jednak finalnie efekt tej szalonej metody posiada magnetyzm większy niż doszukiwanie się logicznych dziur w fabule. Rzecz w tym przecież naturalnie, że kino absurdu zastosowanego by docierać do empatii widza należy traktować z przymrużeniem oka na poziomie formy, natomiast w pełni poważnie w kwestii treści przesłania. Ostatniego wikinga trzymają w garści EMOCJE i nie mówię tutaj o akcji, jaka przecież jest szalona i jej zwroty zaskakują nieomal co chwilę, bowiem kluczem jest wspomniana powyżej EMPATIA. To jest gigantyczny walor tej opowieści, że z kina zarówno brutalnego wizualnie, z niemniej szorstkim humorem efekt płynie niezwykle wartościowy, przez co napisanie iż Ostatni wiking bez względu na uczucie bólu jaki potrafi wywołać, to feel good movie - przekorne. Przekorny i trafiający w miękkie koncept, bo te emocje i ta empatia, to pod warstwą obłędu scenariuszowego, być może odpychającego purystów estetów, szczerość i prawda, więc wartości wszystkie w jakie szczególnie wierzę, gdy nie są traktowane jako podstępne narzędzie wywoływania określonych uczuć metodą perfidnej dosłowności. Mnie banały smucą i najczęściej reaguje na nie alergicznie, tak jak szantaże moralne i podobne. Oddaje serce więc zawiłościom i nieoczywistościom - labiryntom uczuć do odkrywania poprzez wzmożenie intelektualne i zdystansowanie poczuciem humoru ironicznym. Mówię tu o sytuacji podobnej, gdy pod twarzą zaciekle sarkającą, czy ogólnie aparycją złożoną z maski, zbroi, ekstremalnie jadu, kryje się kruchość zabezpieczana przed skrzywdzeniem. Z traumami bądź słabościami radzimy sobie sposobami różnymi, często jest to najzwyczajniej oszustwo - większa mniejsza gra, uciekając w błazeństwo, zwijając się w kłębek do bańki czy innością kłując zwyczajnych po ślepiach. Jak nie wyprzesz to się rozpadniesz! Często niestety za udziałem kompletnie pozbawionych czucia ludzkich potworów.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz