To w Salcie też znakomity Cybulski wyskakuje z pędzącego pociągu i historia za zaledwie półtora roku (tak jak przede wszystkim z wcześniejszą - Pociąg Kawalerowicza) pośrednio powiąże tą scenę z jego śmiercią w fatalnie głupich okolicznościach. Wprost natomiast samej treści Salta odniesienia wielorakie, odmienne jego interpretacje. Ono rozbudowanym snem na dla zaangażowanego artysty, nieprzyjaznej owego poglądom jawie. Myślącego nieszablonowo - funkcjonującego w skupionym wszechświecie osobistych doświadczeń i bez dosłowności żadnej przelewającego je na papier. Filmowo doskonale zagranym, bogatym głęboką opisową metaforyką subiektywnych skojarzeń przykładem intelektualnej akrobatyki wrażliwego literata, scenarzysty i reżysera - myśliciela. Przesiąkniętym dramatycznie w poetyckim tonie wojenną traumą, romantycznie intelektualnym, deklamacyjnym i filozoficznie refleksyjny zbiorem przemyśleń, jakie mogą być mało zrozumiale z punktu spostrzegania współczesnego widza i pokoleń nie dotkniętych cierpieniem psychicznym, powodowanym wspomnieniami lęku, stresu ogniotrwałego. Dla mnie w tym kontekście tajemniczym, trudnym do odpowiednio głębokiego strawienia, ale na swój sposób hipnotyzującym i dającym mocno do myślenia oraz odkrywania za rzadko otwieranymi drzwiami intrygujących mnie własnych potencjalnych pokładów subtelności. Chociaż estetyka emfazy nie jest mi przyjazna, tutaj potrafiła mnie przejąć, a bardzo pomagały w tym intelektualnym tragizmie, tak niezwykle sugestywne, interesujące, enigmatyczne postaci, jak jednak uniwersalne wciąż prawdy o naturze ludzkiej i proste środki ekspresji, na wysokim poziomie zaangażowanej intensywności zaserwowane. Zapamiętam nie tylko aurę, ale rzecz jasna scenę wirowania w tańcu i pląsów finałowych. Salta i walczyka choreografię, plus wspaniałych, już ikonicznych aktorów czar - z urzekającą kreacją Wojciecha Siemiona i prześliczną buzią młodziutkiej Pani Marty Lipińskiej.
.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz