Typowej oceny efektów
pracy filmowców w tym miejscu nie będzie, bo nie o to zapewne im chodziło, by
w pierwszym planie o artystycznej, czy technicznej stronie ich obrazu
dyskutować. Tutaj najważniejszy jest temat jaki poruszony i efekt w postaci
dotarcia do świadomości widza, by otworzył oczy i zobaczył do czego zdolny jest
człowiek, zarówno w tym swoim ludzkim i nieludzkim obliczu. Co jest do cholery
z tym ludzkim gatunkiem? Posiadamy rozum, wolną wolę, a stajemy się tak często
niewolnikami najgorszych instynktów. Pętani żądzami, kierowani agresją i
brutalnością, z nieodpartą chęcią posiadania władzy i bezrefleksyjnego
wykorzystywania jej przywilejów. Bez litości, bez emocji, bez SENSU! Te
autentyczne wydarzenia wstrząsają i poruszają, a że miejsce miały w zakątku
globu dla cywilizowanego świata mało istotnym to i w mediach przebiły się
fragmentarycznie. Świat wiedział, ale niemrawo interweniował, a działania jakie
w ramach sił ONZ były podejmowane, tylko obnażały słabość wszelkich inicjatyw
tego rodzaju. Siły pokojowe, oddziały rozjemcze to tylko pozorna aktywność,
usprawiedliwienie dla cywilizowanego zachodniego świata, że coś robi i nie jest
zupełnie obojętny. Chociaż co ja tam tak naprawdę wiem, po co próbuję
posiadając okrojoną wiedzę komentować. Nie znam praktycznej strony
funkcjonowania w tak dramatycznych okolicznościach, opieram się na wiedzy
potocznej, a ona skażona wieloma zaburzającymi trzeźwość czynnikami. Wiem
tylko, że wszelkie tragedie i dramaty na masową skalę swój początek mają w
bezpodstawnych, nonsensownych podziałach, na tych lepszych i gorszych,
posiadających racje i jej pozbawionych, na tych z władzą w rękach i tych przez
nią ciemiężonych. Stamtąd frustracja nas dopada, która nieracjonalne działania
przynosi – zemsta, odwet to pojęcia, które w samonapędzający się cykl
wprowadzają, takie sprzężenie zwrotne trudne do zatrzymania. To masowy obłęd,
pieprzony amok kiedy odbiera się życie tylko dlatego że można, z motywacją
typu, bo to bezkarne i poczucie wyższości wzbudzające. Ogromny wstyd i
bezradność odczuwam, gdy takie obrazy oglądam, przeżywam to bardzo gwałtownie i
obiecuje sobie, że nie będę się nimi już katował. Wiem jednak, iż nie ucieknę
przecież od świadomości takich wydarzeń, nie zagłuszę ludzkich odruchów, a moja
bierność wobec nich musi być karana przynajmniej psychicznym obciążeniem. Póki
takie obrazy jak Hotel Ruanda mną wstrząsają, to wiem że istotą wrażliwą
pozostaję. Mam tylko nadzieję, że tego rodzaju konfliktów w wymiarze
praktycznym nigdy nie zaznam i że nadal żyć będę w rzeczywistości
niedoskonałej, ale chociaż względnie bezpiecznej. Jeśli jednak inaczej będzie
po której stronie stanę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz