Tych kilka
autonomicznych historii wspólnym mianownikiem spiętych niemal przez dwie
godziny zbyt dużych emocji we mnie nie wzbudziło. Liczne zbiegi okoliczności
fundamentem, wokół których fabuła zbudowana. Losy, ścieżki bohaterów przecinają
się w krytycznych punktach, a efektem tych splotów "mordercze"
ludzkie instynkty wzbudzone. Wspólnym mianownikiem poszczególnych segmentów
człowiek "pod ścianą" postawiony, w sytuacjach ekstremalnych zmuszony
się odnaleźć. Wtedy to każdy może stać się bezwzględnym szaleńcem, pozwolić się
zatracić w emocjonalnym obłędzie. Technicznie czy warsztatowo to obraz w mym
przekonaniu tylko poprawny i pomimo, że wydarzenia potencjalnie właśnie pełne
emocji, to tutaj one raczej do zimnej czy nawet groteskowej roli sprowadzone,
stąd nie czuję się tą produkcją porwany. Stwierdzam, że zdecydowanie więcej
oczekiwałem!
P.S.
To jeszcze nie koniec! :) Przeżyć nie było do czasu ostatniego segmentu, który
sam w sobie dostarczył mi sporo satysfakcji. Żałuje, że wątek Rominy i Ariela
tak skrótowo potraktowany, gdyż jego potencjał ogromny, a moja wyobraźnia
wyraźnie pobudzona. Tutaj czysta esencja z niego wyciągnięta i nie w pełni
wachlarz możliwości wykorzystany, Za ten wątek jednak twórcy będą przeze mnie
chwaleni. Kapitalnie połączyli tutaj groteskę, ironię czy jak kto woli czarny
humor z prawdziwym dojrzałym spojrzeniem na miłość - przecież do jasnej
cholery jak nie ma emocji to nie ma uczucia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz