Nad
wyraz przekonująco, boleśnie realistycznie cierpiąca Jennifer Aniston, w ciężkim,
przygnębiającym i przede wszystkim brutalnie życiowym dramacie - to trzeba przyznać
ewenement. Przez pryzmat dotychczasowej kariery tej aktorki zupełne
zaskoczenie, szczególnie że kreacja to doprawdy na bardzo wysokim poziomie
warsztatowym. Rola bez pudru, bez pardonu, bezpośrednia z surowymi
autentycznymi emocjami, solidną porcją bólu i sarkazmu, który gorycz głęboko
skrywaną próbuje kamuflować. Dramat o życiu, które z bajki w koszmar się
przeistacza, o konsekwencjach ludzkich działań i świadomości wobec nich
bezradności. Zbiegach okoliczności, które sens odbierają, ale i także w życie mogą
go na powrót wtłoczyć. Zaburzonych relacjach z otoczeniem i wpływie
chronicznego bólu na spostrzeganie rzeczywistości. Z fundamentalnym pytaniem,
które niczym myśl natrętna spokoju nie daje. Jak otrząsnąć się z tragedii, gdy
ona psychiczna udrękę i dosłowne fizyczne katusze pozostawia? Takie piekło przecież
wszelki sens odbiera!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz