Sytuacja niecodzienna, bo oto dotarłszy
do kina studyjnego zastaje pełen hol widzów oczekujących na seans i łutem
szczęścia tylko, zakupić mi się udaje ostatni wolny bilet. Zasiadam więc na
skrajnym fotelu i spoglądając z niedowierzaniem na salę wypełnioną do ostatniego miejsca, w zaledwie
chwilę później zostaje przeniesiony w mroczny socrealistyczny świat, z pietyzmem
odtworzony przez Andrzeja Wajdę. Obserwuję dramatyczne losy artysty prawdziwie niepokornego,
bo wiernego nie tylko wyznawanym zasadom i wartościom, ale przede wszystkim pozostającego
autonomicznym człowiekiem, nawet w czasach, gdy indywidualizm i człowieczeństwo
zastąpione zostało ideami kolektywu - ograniczone cynicznie do pustych haseł na krwistoczerwonych
sztandarach. Pod względem technicznym, w konfrontacji ze współczesnymi
produkcjami Powidoki wypadają do bólu klasycznie, z tym kameralnym teatralnym
charakterem, zarzuconym napięciem na rzecz silnie odczuwalnej emocji i merytorycznej zawartości, która
czytelna tylko dla tych którzy dostrzegają kontekst, tło i drugie dno, odnoszące
się niemal w sposób proroczy do współczesności i przyszłości. Oto mianowicie ideologiczny
obłęd nie jest li tylko daleko majaczącym za nami historycznym wspomnieniem. On
obecnie w równie intensywnym natężeniu, lecz jeszcze o ograniczonych
możliwościach oddziaływania próbuje łamać myślącym inaczej kręgosłupy,
narzucając tylko jeden punkt widzenia, niszcząc z zawziętością najistotniejszy
walor pracy artystycznej. Wolność twórczą, w znaczeniu względnej niezależności od politycznych koniunktur, która materializuje się w sztuce jako między innymi powinność artysty wobec niej samej. Subiektywnemu spojrzeniu równoprawnemu
innym, kształtującemu tożsamość i generującemu szerokie, bo także krytyczne
spojrzenie na rzeczywistość. Z pewnością to nie jest największe dzieło Wajdy, ale któż
spodziewał się, iż w tak podeszłym wieku mistrz nakręci swoje opus magnum.
Dla mnie ważne jest, iż Wajda zrehabilitował się w pełni za obiektywnie rozczarowujący
film o Wałęsie i zamknął swój bogaty dorobek obrazem solidnym pod względem
artystycznym i wybornie dojrzałym merytorycznie. Najistotniejsze natomiast, iż
pozostawił testament dla potomnych, w którym przestrzega i podpowiada.
Nienachalnie aczkolwiek odpowiednio sugestywnie i tylko od nas zależy, czy
będziemy w stanie dostrzec tego mentalnego wirusa kierującego nas w stronę
ideologicznych tęsknot. One dzisiaj konstruowane w opozycji do tych komunistycznych,
tak naprawdę w wymiarze psychologicznym czy socjologicznym oparte na bliźniaczych
podstawach i pokusach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz