Kingsajz po
amerykańsku, rzecz jasna z większym rozmachem, ale i niestety z mniejszą
precyzją. Bowiem Alexander Payne zbyt dużo upchnąć postanowił, w zbyt
ograniczonej pojemnością formie, przez co przeciąża widza masą istotnych, lecz
często szczątkowo potraktowanych wątków edukacyjno-publicystycznych. Powiązanych
ściśle w kłębek wieloma nićmi, z kwestiami światopoglądowymi, politycznymi, ustrojowymi,
społecznymi, kulturowymi, ekonomicznymi, ekologicznymi, etycznymi, socjotechnicznymi,
socjologicznymi, psychologicznymi, biblijnymi… ech! Wygrywa on jednak, mimo że
łapie za dużo srok za ogon, bo robi to z odwagą, polotem i wreszcie zdrowym, bo
pełnym poczucia humoru dystansem. Nie boi się przy tym czerpać z klasycznej fantastyki
rodem z lat pięćdziesiątych i z podobnego okresu wizji społeczności idealnych,
które jak to zwykle bywa w przypadku ideału na pokaz, toczy wewnętrzne choróbsko.
Ma przy tym doskonałe wsparcie w postaci aktorskich brawurowych kreacji
Christopha Waltza i urzekającej Hong Chau. Nawet ten od zawsze z kijem w
dupie Matt Damon wzbudza sympatię, a już z przyklejonym naćpanym uśmiechem rozśmiesza
do łez. Jest właśnie w Pomniejszeniu kilka scen natury komediowej, które u mnie
wywołały intensywny wybuch śmiechu, aż po to uczucie bólu mięśni brzucha. Znacie? Nie znacie? Sporo tracicie! :) I szczególnie dla tych momentów warto
Pomniejszenie obejrzeć, chociaż w nim o wiele więcej dobrego towaru do wciągnięcia,
gdyż w tej pociesznej konwencji jest błyskotliwa rozrywka i dojrzała analiza
współczesnej cywilizacji. I gdybym w jednym zdaniu miał streścić o czym
właściwie film Payne zrobił, to napisałbym, iż o naturalnym dla człowieka
poszukiwaniu samospełnienia, paradoksalnie niszczeniu przestrzeni życiowej
poprzez udoskonalanie, zabijaniu w zamyśle dobrych idei, przez w praktyce samo unicestwiającego
się człowieka. Nawet jeśli znam lepsze tytuły z kinematograficznego dorobku
Payne’a to polecam gorąco ten orzeźwiający jankeski Kingsajz, nawet jeżeli on bez Polo Cocty. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz