czwartek, 18 września 2025

Friendship (2024) - Andrew Deyoung

 

Jeśli nawet widziałeś przyjacielu kinomaniaku setki filmowych konwencji i oglądałeś tysiące produkcji, to być może nie trafiłeś na coś podobnego temu, czego można się spodziewać po "przyjaźni", gdy zasięgnie się języka ze źródła. Nie sugeruję, iż jest to coś kompletnie nowego, a tym bardziej odkrywczego, bowiem oryginalności w stężeniu jakiego można by oczekiwać po powyższym wstępie tutaj trochę brakuje. Pisząc o wyjątkowości mam na myśli, że to co zobaczyłem najzwyczajniej irytuje i ta żenująca formuła jest w dodatku w pełni świadoma myślę. To jakiś eksperyment, w sensie oddziaływania na widza i poddawania go próbie. Bohater bodaj w spektrum niezdiagnozowanym sprawdzał mnie na życzenie autora scenariusza i reżysera w jednej osobie, w stopniu maksymalnie wytężonej prowokacji, czy ja aby wytrzymam starcie z tak męczącą osobowością. Tym mocniej wkurw*****ą, że komik zawodowy w głównej roli, to akurat wybór obsadowy znakomity - jestem w stanie uwierzyć nawet że typ gra samego siebie, czyli nie gra dosłownie. Niech mnie wszelkie siły chronią by ktoś taki zaistniał w orbicie moich bliższych znajomości, bo żadne egzorcyzmy nie przepędziłyby takiego demona. Co ciekawe demona o cechach energetycznego wampira i jeszcze w dodatku wpływającego tak destrukcyjnie na otoczenie k***a NIECHCĄCY. :) Kiedy patrzę przez ponad półtorej godziny na pełzająco rozwijającą się frustrację człowieka, który tak bardzo chce dobrze, a wychodzi mu jak zawsze, to trochę jest mi go żal. Żal tylko gdy mogę wciskając przycisk w pilocie człowieka usunąć z mojego otoczenia. Gdybym uczynienie tego nie było możliwym, to czułbym nieopanowaną potrzebę wyje**ć mu dla dobra wszystkich którzy mogliby być w przyszłości narażeni na jego istnienie. Jeśli spotkasz takiego Craiga, nie oglądaj się za siebie, tylko sperd***j póki nie zdąży Cię polubić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj