wtorek, 16 września 2025

The Conjuring: Last Rites / Obecność 4: Ostatnie namaszczenie (2025) - Michael Chaves

 

Puszczam w ruch swobodny myśli strumień i piszę niemal automatycznie, że czwóreczka nie porwała absolutnie, ani jak jedynka, ani dwójka, a nie porównam jej z trójką, gdyż ją akurat przegapiłem. Nie żałuję póki co iż trzecie podejście mi nieznane, bowiem ono zdecydowanie słabiej od znanych mi ocenione, a że to bieżące jak stwierdziłem nie rozbujało we mnie oczekiwanej pro-strachliwej wyobraźni, to wiadomo - zero prawie motywacji. Obejrzałem przedwczoraj porą nocną tylko dobry horror, w typowej raczej współczesnej odsłonie i to mnie rozczarowywało do co najmniej połowy seansu, podobnie jak poczucie że scenariusz skrojony ze zbytniego natłoku wątków, przeplatanych uparcie, powodujących, iż projekcja traciła sporo na spójności treści i dynamice. Narracja przez tą wadę scenariusza zdawała się nieco chaotyczna, za co zrzucam winę właśnie na nazbyt rozbudowany wstęp, jaki spowodował iż tempo siadało i moja koncentracja się zatracała nie na filmie, a jego wadach. Długo się właściwy wątek rozmywał, pośród do niego dopływów i dopiero rozgrywka końcowa (bardzo skonkretyzowana) wcześniejsze niedoskonałości w postaci też niestety typowej schematyczności i miałkości zrekompensowała. Jednak to plus (tylko taki mam wrażenia odrobinę na siłę, z dobrej woli i sentymentu do początków serii wyszukany), bo dopiero archiwalia puszczone w tle napisów końcowych, dokonały tego, czego dwa startowe podejścia do tematu, od początku potrafiły wprawić mnie w stan dużego niepokoju. Gdyby zamiast pójść w typowości horrorowe, postawić odważnie artystycznie na wizualne skojarzenia dokumentalne, to jestem całkowicie pewien, iż zabrakło by mi złej woli aby cokolwiek krytykować. To byłoby mega, ale rozumiem że formuła serii wymagała jakiejś kompatybilności optycznej. Tyle że jak na początku nadmieniłem - ta użyta w przypadku „ostatniego namaszczenia” miała się pod względem straszenia nie bardzo do tej przez Jamesa Wana na starcie eksploatowania tematu użytej. Widzę że na odartą z archetypicznego smaku, zmieniła się odkąd w łapy swoje kontynuacje wziął Michael Chaves metoda, dlatego podkreślam, iż przegapienia jego pierwszego podejścia mi nie szkoda. :)

P.S. Ale plakaaat - plakat dobrrry!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj