Obawiam się zawsze, że
w przypadku kinowych wersji tragicznych autentycznych wydarzeń o charakterze terrorystycznym, reżyser skupi się
na suchym dokumentalnym odtworzeniu ich przebiegu lub z drugiej strony pójdzie
zbyt daleko z ideologicznym komentarzem, tudzież zrobi z nich widowiskowy
sensacyjny spektakl pod publiczkę. Stąd też także do produkcji Paula
Greengrassa podszedłem z dystansem i od razu donoszę, że 22 lipca nie wychodzi
poza granicę dobrego smaku w każdym z powyżej wymienionych segmentów, okazując się
bardzo harmonijnie zrealizowaną fabularna relacją z głośnych wydarzeń z 22
lipca 2011 roku, mających swoje miejsce wpierw w centrum Oslo, gdzie pobliżu budynków rządowych eksplodował potężny ładunek
wybuchowy i z Wyspy Utøya, na której podczas wtórnego ataku Andersa Breivika zginęło 69 uczestników letniego obozu dla młodzieży. Przede wszystkim jednak film
Greengrassa jest ciekawą, jak na charakter narracji, dość stonowaną i nienachalną psychologiczną oraz
poniekąd polityczną analizą złożonej rzeczywistości po zamachu - jego wpływu na
multikulturową współczesną Europę przez pryzmat lęku przed radykalizmami, strachu przed spiralą nakręcanej nienawiści, obaw i podejrzeń wobec zwolenników
biegunowo odmiennych filozofii społecznych, czy po prostu do sąsiadów
mieszkających tuż za ścianą. Scenariusz na podstawie powieści Åsne Seierstad harmonijnie wiąże
ze sobą osobisty wymiar postaci tragedii w osobach ofiar bezpośrednich i
pośrednio zaangażowanych osób - wagi reperkusji wydarzeń na ich prywatne życie w
skali mikro i oddziaływania na nie poprzez konsekwencje w skali makro, zadając
pomiędzy wierszami, w powściągliwym z szacunku dla ofiar tonie właściwe pytania
między innymi o cywilizowany charakter traktowania perfidnego zimnego mordercy,
którego chorą ambicją było zaistnieć w światłach telewizyjnych kamer jako
obrońca białej rasy. Wstyd czy powód do dumy dla cywilizowanej Europy, że naturalnie odczuwana potrzeba zemsty nie przesłania oczu człowieczeństwu i nie zabiera zdrowego rozsądku.
Trudne to pytania, bez jednoznacznej odpowiedzi, przynajmniej z mojej własnej na szczęście pozbawionej osobistego doświadczenia i zaangażowania perspektywy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz