wtorek, 5 marca 2019

Lamb of God - Wrath (2009)




Nie samym hałasem człowiek żyje, o czym coraz częściej wraz z upływającymi latami się przekonuje, ale i bez hałasu żyć nie potrafi, chociaż już w mocniejszym okładaniu instrumentów przez współczesną młodzież tak jak to drzewiej bywało nie gustuje - a precyzyjniej ujmując już tak nie śledzi intensywnie, co na polu brutalnej i agresywnej muzyki po linii thrash, core jest teraz modne. Wracam jednak od czasu do czasu, jako człowiek sentymentalny, zarówno do korzeni ekstremy sprzed lat już niemal czterdziestu, ale i nawet częściej do wypieków muzyków sporo młodszych, których wówczas w pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych, co niektórzy nazywali niesłusznie wyłącznie epigonami. Przejście Lamb of God z dość głębokiego undergroundu do względnie mainstreamowej popularności, wiązało się zarówno wtedy z trendem na wskrzeszanie mody na soczysty thrash, jak i objawiło jako całkiem świeże spojrzenie na nie tylko panterową spuściznę gatunku, gdzie od prędkości bardziej istotny był bujający groove. Bowiem Wrath będący ich piątym długograjem pod szyldem „baranka”, przyszedł na świat już jako krążek grupy obytej scenicznie, dobrze na scenie rozpoznawalnej i warsztatowo doświadczonej. Nie dziwi zatem że Wrath wypełniony został świetnie skrojonymi, chwytliwymi numerami, łącząc pierwotną moc, dziką furię z intrygującą melodyką i intensywną, połamaną pracą sekcji. Bez rewolucyjnych zmian, czy epokowych pomysłów, przede wszystkim z szacunkiem dla wypracowanej estetyki i potężnym ładunkiem energii, którą dostarczają zarówno fantastyczne ogniste riffy w których dość zawiłej plątaninie idealnie odnajduje się charyzmatyczny histeryczny krzyk i głęboki growl Randy’ego Blythe’a. Album, którego, jak uważam specyficzne suche brzmienie ciekawie żeni drapieżność z bujającym feelingiem - nawet jeśli musiałem akurat do jego zasadności chwilę się przekonywać. Jednym słowem kapitalny skoczny „modern” thrash, już cholera sprzed dekady, więc chyba nie taki „modern”. O czym nie przekonam się póki ktoś młodszy raczy mi uświadomić jak ten "modern" dzisiaj jest definiowany. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj