To dla koneserów będzie ostrzeżenie stanowcze i zarazem w szerokim kontekście wszelkich pozytywnych przeżyć rekomendacja zwięzła. Nie nastawiać się proszę na kontakt z kinem wybitnym, bowiem tym razem Cameron Crowe nie oferuje niczego bardziej wyjątkowego ponad poprawne familijne bajdurzenie. Podobno oparte na autentycznych wydarzeniach, lecz przez zastosowanie typowej metody uśredniającej gusta dość płaskie, a nawet banalne i z pewnością nużąco przewidywalne. Nie doszukałem się w nim magii, brak w nim emocji głębszych od tych doznawanych podczas oglądania telewizyjnych programów, w których udziela się pomocy ubogim rodzinom, czy ratuje kundelki ze schroniska. Bardzo cieplutka i wartościowa, lecz oczywista popołudniowo niedzielna kanapowa rozrywka dla modelowej rodziny, dzięki której dzieciaki zostaną uwrażliwione, a rodzice oderwą się na moment od trosk życia codziennego. W sumie każdy drugoligowy czy telewizyjny reżyser tak sztampowo by to zrobił. Zatem jak na twórcę z ambicjami to Cameron Crowe się nie popisał, więc nie ma się chyba nad czym rozpisywać, ale też nie ma konieczności by seans wszystkim kochającym zwierzątka i dbającym o wrażliwość własnych pociech odradzać. Tatuś film wyszuka na cda, a mamusia serniczek upiecze i będzie super. :)
wtorek, 19 marca 2019
We Bought a Zoo / Kupiliśmy zoo (2011) - Cameron Crowe
To dla koneserów będzie ostrzeżenie stanowcze i zarazem w szerokim kontekście wszelkich pozytywnych przeżyć rekomendacja zwięzła. Nie nastawiać się proszę na kontakt z kinem wybitnym, bowiem tym razem Cameron Crowe nie oferuje niczego bardziej wyjątkowego ponad poprawne familijne bajdurzenie. Podobno oparte na autentycznych wydarzeniach, lecz przez zastosowanie typowej metody uśredniającej gusta dość płaskie, a nawet banalne i z pewnością nużąco przewidywalne. Nie doszukałem się w nim magii, brak w nim emocji głębszych od tych doznawanych podczas oglądania telewizyjnych programów, w których udziela się pomocy ubogim rodzinom, czy ratuje kundelki ze schroniska. Bardzo cieplutka i wartościowa, lecz oczywista popołudniowo niedzielna kanapowa rozrywka dla modelowej rodziny, dzięki której dzieciaki zostaną uwrażliwione, a rodzice oderwą się na moment od trosk życia codziennego. W sumie każdy drugoligowy czy telewizyjny reżyser tak sztampowo by to zrobił. Zatem jak na twórcę z ambicjami to Cameron Crowe się nie popisał, więc nie ma się chyba nad czym rozpisywać, ale też nie ma konieczności by seans wszystkim kochającym zwierzątka i dbającym o wrażliwość własnych pociech odradzać. Tatuś film wyszuka na cda, a mamusia serniczek upiecze i będzie super. :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz