sobota, 14 grudnia 2019

Red Joan / Tajemnica Joan (2018) - Trevor Nunn




Na ekranie pierwsze ujęcie, a ja już mam spore obawy, że ten wyraz twarzy Judi Dench zwiastuje rolę bliźniaczą z tą, jaką w Tajemnicy Filomeny zagrała (wątek „tajemnicy” w tytule w finale jeszcze podniosę). Tyle, że ta podobna mimika w tym miejscu nie miała szans zbytnio zdrażnić, bo jak się okazuje więcej fabularnie rozgrywa się poza udziałem tej wielkiej aktorki. Red Joan zbudowana została na fundamencie jednej potężnej, na długie fragmenty rozpisanej retrospekcji i jest niestety dla swojej zguby (film był i przepadnie) bez większego wyrazu, w bardzo asekuranckiej formule nakręconym dramatem, o biograficznym charakterze i politycznym sznycie. Jego bohaterką postać kontrowersyjna, bo jej działania dla świadomego historycznie widza trudne do jednoznacznej oceny. Funkcjonująca w młodości pośród zwolenników ideologii „rewolucyjnej” - pomiędzy zaangażowanymi i ambitnymi brytyjskimi socjalistami, działającymi po stronie szerokiej unii antynazistowskiej. Chcąc zatem w swoim przekonaniu czynić „dobro”, do umocnienia „zła” się przyczyniła. Ale to nie "komuszenie" jest tu właściwym tematem, nim zdecydowanie zdrada tajemnicy państwowej, czyli szpiegostwo w wojennych czasach i wreszcie prowokowanie do wartościowania ukazanej postawy. Jaki jednak efekt mógł uzyskać reżyser, kiedy przez brak warsztatowej charyzmy sam mocno przynudza, a dodatkowo obawa polskiego dystrybutora przed jednoznacznymi skojarzeniami oryginalnego tytułu kazała decydentom z Best Film zapobiegawczo odwołać się do głośnej Tajemnicy Filomeny Stephena Frearsa? Odpowiadam – przeciętny, a może nawet słaby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj